Libertas oskarża PiS o nielegalne finansowanie kampanii
Wiceszef Libertas Wojciech Wierzejski ocenił na konferencji prasowej w Sejmie, że kampania polityków PiS może być finansowana ze środków z zagranicy - co jest sprzeczne z prawem.
Pod wnioskiem do Prokuratury Okręgowej w Warszawie podpisali się kandydaci Libertas do europarlamentu: Piotr Ślusarczyk, Daniel Pawłowiec i Wojciech Wierzejski.
Zarzucają oni politykom PiS, że umieszczając reklamy ze swoimi wizerunkami m.in. w "Gazecie Polskiej", opatrzone napisem "materiał promocyjny UEN sfinansowany przez Unię na rzecz Europy Narodów" (frakcja w Parlamencie Europejskim, do której należy PiS) mogli złamać przepis ordynacji mówiący, że środki finansowe komitetu wyborczego partii politycznej mogą pochodzić jedynie z funduszu wyborczego tej partii.
"Myślę, że Libertas ma kłopoty, jeśli chodzi o poparcie, więc szuka rozgłosu wokół własnej listy. Ja jestem spokojny o to postępowanie" - odpowiadał na te zarzuty rzecznik klubu PiS Mariusz Błaszczak.
Pytany, czy finansowanie reklam ze środków UEN nie jest hipokryzją, w związku z tym, że PiS tydzień wcześniej zarzucało PO, że korzysta ze środków Europejskiej Partii Ludowej w swojej kampanii do PE, powiedział, że politycy Platformy sami mówili, że rozpoczynają swoją kampanię wyborczą kongresem EPL w Warszawie.
Według Libertas, reklamy kandydatów PiS są elementem trwającej kampanii wyborczej, a zgodnie z ordynacją, takie materiały powinny być finansowane wyłącznie przez partyjny komitet wyborczy.
Wierzejski poinformował, że złoży również zapytanie do PKW, o to czy wolno "uzyskiwać środki z zagranicy nie reklamujące wprost komitetu PiS, ale reklamujące wprost osoby startujące z komitetu wyborczego PiS".
Jego zdaniem, pieniądze na reklamy Bielana, Kuźmiuka i Czarneckiego nie przechodzą przez konto komitetu wyborczego PiS i w związku z tym nie wiadomo jakiej są wielkości, podczas gdy ordynacja mówi o jawności finansowania kampanii.
"Kandydaci PiS mogą kilka lub kilkanaście milionów złotych przekazać na swoją kampanię poza wiedzą i kontrolą opinii publicznej i Państwowej Komisji Wyborczej" - ocenił Wierzejski.
Zapowiedział również, że wystosuje w tej sprawie pytanie do Parlamentu Europejskiego. Dodał, że był informowany jako europoseł, że są środki dla eurodeputowanego na promocję, ale z zastrzeżeniem, że nie można ich użyć podczas kampanii wyborczej.
Dyrektor Zespołu Kontroli Finansowania Partii Politycznych i Kampanii Wyborczych PKW Krzysztof Lorentz powiedział, że to prokuratura jest odpowiednim adresatem pytania, czy zostało złamane prawo.
Przypomniał, że śledczy będą musieli rozstrzygnąć, czy materiały są elementem agitacji wyborczej. Ocenił jednocześnie, że za taki nie musi być uznane ogłoszenie, w którym jest wizerunek kandydata, bo wielu z potencjalnych europosłów pełni funkcje publiczne i ich wizerunki bez przerwy pojawiają się w mediach.
W piątek politycy Libertas zapowiedzieli, że będą działać na rzecz przyjęcia rezolucji w Parlamencie Europejskim wzywającej Niemcy do wypłacenia Polsce reparacji za straty poniesione przez nasz kraj w trakcie II wojny światowej.
ND, PAP