Obama broni zamknięcia więzienia w Guantanamo
W prawie godzinnym przemówieniu wygłoszonym w siedzibie Narodowych Archiwów w Waszyngtonie, Obama przedstawił decyzję zamknięcia Guantanamo jako zerwanie z kontrowersyjnymi metodami walki z terroryzmem stosowanymi za prezydentury George'a W. Busha i krytykowanymi przez znaczną część opinii międzynarodowej.
Przemówienie było odpowiedzią na opór w Kongresie USA przeciwko zamknięciu Guantanamo. Obie jego izby odmówiły administracji wyasygnowania 80 mln dolarów na związane z tym koszty oświadczając, że rząd nie przedstawił realnego planu znalezienia alternatywnego lokum dla przetrzymywanych tam więźniów.
Członkowie Kongresu z obu partii znajdują się pod presją swych wyborców, którzy nie chcą umieszczenia terrorystów w lokalnych więzieniach w USA - co zapowiada rząd.
Obama oświadczył jednak, że przynajmniej część tych więźniów można osadzić w więzieniach w USA. "Nikt nigdy nie uciekł z naszych więzień o najostrzejszym reżimie bezpieczeństwa" - powiedział.
Argumentował, że niektórych więźniów można będzie osądzić przed normalnymi amerykańskimi sądami.
"Osądziliśmy przed federalnymi sądami tych, którzy złamali nasze prawa. Ci, którzy kpią z tych sądów, nie mają racji" - powiedział Obama i przypomniał, że na kary dożywotniego więzienia skazano w amerykańskich sądach tak osławionych terrorystów jak Ramzi Jusef, sprawca zamachu bombowego na WTC w Nowym Jorku w 1993 roku i Zacharias Moussaoui, członek Al-Kaidy, który miał być 20. porywaczem samolotów 11 września 2001 roku, ale został wcześniej aresztowany.
Część więźniów Guantanamo - kontynuował prezydent - powinno być zwolnionych, a jeszcze inni będą osądzeni przed zreformowanymi trybunałami wojskowymi, ponieważ "pogwałcili prawa wojenne".
50 więźniów - powiedział Obama - zostało zakwalifikowanych do przekazania do innych krajów. Nie ujawnił jednak do jakich i czy kraje te zgodziły się na ich przyjęcie.
Administracja ma tu kłopoty w przekonaniu nawet krajów-sojuszników USA, aby pomogły w ten sposób. Kilka krajów zgodziło się na razie przyjąć pojedynczych więźniów.
Prezydent przyznał jednak, że rząd nadal nie wie co zrobić z grupą kilkunastu najgroźniejszych więźniów - terrorystów z Al-Kaidy, przeniesionych do Guantanamo z tajnych więzień CIA, jak Chalid Szejk Mohammed, architekt planu ataku z 11 września.
Ich procesy przed normalnymi sądami grożą przeciąganiem się w nieskończoność, gdyż część dowodów przeciw nim zdobyto metodami uznanymi za tortury. Z drugiej strony - zaznaczył Obama - nie można ich zwolnić, gdyż "zagrażają naszemu bezpieczeństwu, więc trzeba zapobiec temu, by zaatakowali nas znowu".
Prezydent obiecał współpracować z Kongresem nad znalezieniem "jasnego i sprawiedliwego" systemu osądzenia tej grupy terrorystów. "Będę szczery: to jest najtrudniejszy problem, przed jakim stoimy" - oświadczył.
W swym przemówieniu Obama przypomniał, że jego administracja zakazała także tortur i zapowiedziała zreformowanie specjalnych trybunałów wojskowych do sądzenia terrorystów, tak aby zbliżyć obowiązujące tam procedury i normy prawne do standardów w normalnych sądach.
Jak poprzednio podkreślił, że dotychczasowy "system Guantanamo" nie sprawdza się, ponieważ spośród ponad 700 uwięzionych tam od 2002 roku podejrzanych o terroryzm, tylko trzech uznano dotąd za winnych. Przede wszystkim zaś - kontynuował prezydent - jest sprzeczny z tradycyjnymi wartościami amerykańskimi, jak praworządność i poszanowanie praw człowieka.
Naruszanie tych zasad - jak powiedział Obama - wywołało reakcję nienawiści do Ameryki w świecie muzułmańskim, ułatwiło tam werbunek terrorystów, oraz przyczyniło się do pogorszenia stosunków z sojusznikami USA.
"Terroryści mogą odnieść sukces tylko wtedy, gdy zwiększą swoje szeregi i skłócą Amerykę z jej sojusznikami. Nigdy nie będą w stanie tego osiągnąć, jeżeli będziemy wierni temu, czym jesteśmy, jeżeli wypracujemy twarde i trwałe podejście do walki z terroryzmem, które jest zakorzenione w naszych odwiecznych wartościach" - powiedział prezydent.
Oświadczył równocześnie, że jest przeciwny utworzeniu komisji, która przeprowadziłaby śledztwo dotyczące całego szeregu kwestii związanych z bezpieczeństwem narodowym z czasów prezydentury Busha.
240 więźniów Guantanamo przetrzymywanych jest tam bezterminowo i większości nie przedstawiono żadnych zarzutów. Obrońcy praw człowieka twierdzą, że więźniowie są brutalnie traktowani przez strażników, choć dowody na ten temat są sprzeczne.
Obama zapewnił jednocześnie, że w swej polityce walki z terroryzmem zagwarantowanie bezpieczeństwa kraju będzie traktował jako zadanie najważniejsze.
ND, PAP