Triumf eurorealizmu
Dodano:
Prawica triumfuje w Europie - mówiono wczoraj w Parlamencie Europejskim w Brukseli. Ale zwycięstwo prawicy to nie tylko - o czym się głównie mówi - wygrana chadecji. To także triumf partii konserwatywnych i nacjonalistycznych. Te wyniki sprowadzają się do jednej tezy - ani idea Stanów Zjednoczonych Europy, ani lewicowa propaganda nie trafiają Europejczykom do przekonania.
Wpływ kryzysu finansowego na wynik wyborów jest ewidentny. Najbardziej obrazuje to sromotna porażka rządzącej lewicy na Węgrzech oraz w Hiszpanii, gdzie mieszkańcy utożsamili jej rządy z szalejącym kryzysem. Z drugiej strony pokłosiem recesji jest bardzo dobry wynik populistów w Holandii czy Austrii. W porównaniu z poprzednimi wyborami, stracili socjaliści, stracili też liberałowie, ale też - choć minimalnie - chadecy. Najbardziej zyskali posłowie, których nie da się na razie zaliczyć do żadnej z istniejącej frakcji politycznej. Oznacza to, że szanse na powstanie nowej frakcji konserwatywnej, do której weszliby brytyjscy i czescy konserwatyści oraz PiS są bardzo realne, a frakcja - jeśli uda się jej jeszcze pozyskać deputowanych z innych krajów - mogłaby się faktycznie stać czwartą siła w PE: po chadekach, socjalistach i liberałach.
Co powiedzieli rządzącym Europejczycy? Że są nimi zmęczeni, rozczarowani i znudzeni. Bo to właśnie oznacza fakt, że ponad połowa obywateli unii w ogóle nie poszła głosować. Europejczycy są zmęczeni kryzysem, ale też i hasłami euroentuzjastycznymi. Zaczyna dominować jeśli nie eurosceptycyzm, to przynajmniej eurorealizm.
Co powiedzieli rządzącym Europejczycy? Że są nimi zmęczeni, rozczarowani i znudzeni. Bo to właśnie oznacza fakt, że ponad połowa obywateli unii w ogóle nie poszła głosować. Europejczycy są zmęczeni kryzysem, ale też i hasłami euroentuzjastycznymi. Zaczyna dominować jeśli nie eurosceptycyzm, to przynajmniej eurorealizm.