"Czesi wpuścili do Unii nowy wiatr"

Dodano:
Dopiero czeskie przewodnictwo pozwoliło Unii Europejskiej zorientować się, kogo przyniosło jej rozszerzenie przed pięcioma laty. Czesi wpuścili do Unii nowy wiatr - pisze dziennik "Mlada fronta Dnes" ("MfD").

Czeskie półroczne przewodnictwo można opisać krótko: dziki styczeń, dzielny luty, zwycięski marzec (tylko 24 dni - do upadku rządu Mirka Topolanka), cierpki kwiecień, niepewny maj i solidne czerwcowe zakończenie - kontynuuje dziennik.

Według gazety luty i ówczesne utarczki słowne z Francją, gdy czeski rząd podczas nadzwyczajnego szczytu posłał francuskiego prezydenta z jego protekcjonistycznymi pomysłami na ławkę karną, dostarczyły Czechom pewności siebie - ocenia "MfD".

Upadek czeskiego rządu w marcu był czymś, czego Unia nie doświadczyła w ciągu ostatnich dziesięciu lat. Nie była to jedyna nowość, którą Czesi przywieźli do  Brukseli. Zdaniem ekspertów przynieśli przede wszystkim ożywczy powiew - pisze dziennik.

"Był to poważny konflikt ideowy, jakiego nie pamiętamy od czasów Margaret Thatcher. Autentyczne dyskusje, czy uczynić z Europy superpaństwo, czy nie" -  powiedział gazecie Pieter Cleppe z brukselskiej filii brytyjskiego instytutu Open Europe, który chce reformować Unię, ale bez Traktatu Lizbońskiego.

Brukselski korespondent i komentator brytyjskiego dziennika "The Economist" David Rennie, mówiąc "MfD" o czeskim przewodnictwie, wyraził z kolei opinię: "Jest to problem ideologiczny. Jesteście proamerykańscy i stoicie poza brukselską bańką. Spójrzcie na Słowenię. Pod względem technicznym nie było to  oszałamiające przewodnictwo, ale nikt się nie skarżył, ponieważ Słowenia nigdy nie podawała w wątpliwość brukselskich założeń. Dlatego każdy ocenia to  przewodnictwo dobrze".

Z kolei zdaniem francuskiego dziennikarza Jean Quatremer z lewicowego "Liberation", który jest krytyczny wobec czeskiej prezydencji, Słowenia w  przypadku problemów telefonowała po radę do Francji.

Dziennik pisze, że Czechy swą niechęcią do Traktatu Lizbońskiego zawiodły oczekiwania najważniejszych polityków europejskich. "Najważniejszy podczas tych sześciu miesięcy był fakt, że przewodniczył kraj, należący do najbardziej wahających się w kwestii Traktatu Lizbońskiego. Praga przyniosła pod tym względem więcej demokracji. Złamała dotychczasowe przekonanie instytucji europejskich, że najbardziej pożądany jest wzrost centralizacji władzy" -  oświadczył cytowany już Pieter Cleppe.

Wśród pozytywnych osiągnięć Czech gazeta wymienia m.in. porozumienie w  sprawie tańszego roamingu czy wprowadzenie zmian w energetyce, żeby UE nie była tak zależna od Rosji.

Udał się też ostatni szczyt z premierem rządu fachowców Janem Fischerem. "MfD" cytuje w związku z tym "Financial Timesa", który napisał, że politycy czescy zawiedli, ale czescy fachowcy odzyskali punkty.

"Mlada fronta Dnes" przypomina, że w komentarzach na temat czeskiej prezydencji podkreślano, iż wymiana rządu w Pradze, znanego już liderom europejskim, zepsuła opinię na temat zdolności nowych krajów UE do  przewodniczenia Wspólnocie. Dziennik cytuje w związku z tym Dominikę Pszczółkowską z "Gazety Wyborczej", która odpowiedziała na pytanie, czy Polacy -  najwięksi z nowych członków UE - mają to Czechom za złe.

"Raczej nie. Mamy przynajmniej większą motywację, by poradzić sobie lepiej z  naszym przewodnictwem w roku 2011. Widzieliśmy, jak kłótnie polityczne mogą zepsuć opinię i pracę, które nie były złe" - powiedziała polska dziennikarka.

Wnioski wyciągnęli też Szwedzi, którzy od 1 lipca przejęli przewodnictwo UE. Częściowo pójdą czeskim śladem. Nie znoszą zakulisowych intryg i interwencji państwa. To też zapewne nie będzie podobać się Francuzom i ich dyplomacji -  konkluduje "Mlada fronta Dnes".

ND, PAP

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...