Indie: 400 mln dolarów na pomniki urzędującej premier

Dodano:
Indyjski Sąd Najwyższy orzekł, że nie może zakazać premier północno-wschodniego stanu Uttar Pradeś wznoszenia za publiczne pieniądze licznych pomników przedstawiających ją samą lub jej sojuszników - powiadomił internetowy serwis BBC.

Wywodząca się z najniższej indyjskiej kasty dalitów (tzw. nietykalnych) Mayawati Kumari została wybrana na premiera najludniejszego i jednego z najuboższych indyjskich stanów w maju 2007 r. (wcześniej sprawowała ten urząd trzy razy, ale nigdy nie dłużej niż pół roku).

Od tego czasu na budowę pomników przeznaczyła z publicznej kasy równowartość około 425 mln dol. Tylko w maju br. odsłoniła 15 monumentów. Z reguły przedstawiają one panią premier, lecz zdarzają się też pomniki jej politycznych mentorów, bohaterów z nizin społecznych lub słoni, stanowiących symbol kierowanej przez nią Partii Większości Społecznej (BSP).

Dwa tygodnie temu prawnik Ravi Kant złożył w Sądzie Najwyższym pozew, w którym zarzucił pani Mayawati nadużywanie publicznych pieniędzy. Jak argumentował, wyasygnowane na ten cel pieniądze należy bowiem przeznaczyć na poprawę jakości służby zdrowia, walkę z pracą dzieci i inne cele społeczne.

Kant liczył na to, że do czasu rozpatrzenia zgodności projektów z prawem (postępowanie w tej sprawie zacznie się dopiero za dwa tygodnie) Sąd Najwyższy nakaże je przerwać. Tak się jednak nie stało. "Jeśli demokratycznie wybrane władze decydują się na coś nie sprzeniewierzając publicznych pieniędzy, sądy nic na to nie pomogą" - orzekł sąd. "Jeśli gabinet zatwierdził ten projekt, sąd nie może w niego ingerować" - dodał.

Szefowa lokalnego rządu, ze względu na swoje wpływy oraz bogactwo zwana niekiedy "królową dalitów", twierdzi, że pomniki są elementem jej "polityki godności", zmierzającej do podniesienia wiary we własne siły wśród najniższych kast w indyjskim społeczeństwie. Podkreśla też, że przekonanie, jakoby pomniki można było stawiać przywódcom politycznym tylko pośmiertnie, jest już nieaktualne.

Krytycy zarzucają jej jednak samouwielbienie, a indyjski minister spraw wewnętrznych Palaniappan Chidambaram uznał jej postępowanie za skandaliczne.

pap, keb

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...