Prześladowanie Żydów wciąż niedostatecznie zbadane
Dodano:
– Wciąż pozostaje wiele luk w naszej wiedzy o prześladowaniach Żydów w czasie II wojny światowej – podkreśla niemiecki historyk Michael Wildt w wywiadzie dla gazety „Der Tagesspiegel”.
Profesor Wildt, który zajmuje się badaniem spraw związanych z Holocaustem podkreśla, że nie zamierza relatywizować odpowiedzialności hitlerowskich Niemiec za prześladowania Żydów, jednak należałoby również dokładniej zbadać fakty współdziałania ludności miejscowej z hitlerowskimi władzami w grabieniu i mordowaniu Żydów na okupowanych obszarach Europy. Profesor Wildt zaznacza, że w przypadku zupełnego braku współpracy ludności miejscowej hitlerowcy nie tylko nie byliby w stanie urzeczywistnić mordów na Żydach, ale również nie utrzymaliby się na okupowanych terenach. Sprawę tego, czy i kiedy to współdziałanie było dobrowolne a kiedy wymuszone, należy właśnie teraz zbadać. – Pomoc innych narodów w mordowaniu ludności żydowskiej jest również elementem wspólnej europejskiej historii – mówi Wildt.
Michael Wildt opisuje nową tendencję w badaniach dotyczących historii przemocy w XX wieku – podkreśla, że wyzwaniem dla demokracji jest rozliczenie się zarówno z nazizmu jak i stalinizmu. – Obywatele byłych socjalistycznych krajów Europy Wschodniej bardzo często wypierają ze świadomości fakt, że zarówno w hitlerowskich Niemczech, jak i w ZSRR dochodziło do deportowania, mordowania i zmuszania do niewolniczej pracy całych grup społecznych, często zresztą przy wzajemnym porozumieniu agresorów – mówi historyk z Berlina.
Profesor Wildt prowadzi wspólne projekty badawcze z historykami i studentami ze Wschodu Europy, z Polakami i Czechami. Zawsze zaznacza, że obwiniając też kolaborantów za wymordowanie Żydów, bynajmniej nie chce zmazać odpowiedzialności ciążącej na
hitlerowskich Niemczech.
Na pytanie, jak powinna wyglądać zmodernizowana lekcja historii, profesor Wildt odpowiedział: – Podczas lekcji w szkole o nazizmie najważniejsze jest to, by uczniowie dowiedzieli się, w jaki sposób w społeczeństwie wytwarzają się zbrodnicze tendencje. Jak to się dzieje, że morderstwo innych ludzi nie spotyka się już z oburzeniem, sprawcy nie ponoszą kary przy pełnej akceptacji i wsparciu obywateli? Na takiej lekcji można również pytać o to, w jaki sposób podobne zbrodnicze tendencje mogły powstać w Ruandzie czy też w Kambodży.
PP
Michael Wildt opisuje nową tendencję w badaniach dotyczących historii przemocy w XX wieku – podkreśla, że wyzwaniem dla demokracji jest rozliczenie się zarówno z nazizmu jak i stalinizmu. – Obywatele byłych socjalistycznych krajów Europy Wschodniej bardzo często wypierają ze świadomości fakt, że zarówno w hitlerowskich Niemczech, jak i w ZSRR dochodziło do deportowania, mordowania i zmuszania do niewolniczej pracy całych grup społecznych, często zresztą przy wzajemnym porozumieniu agresorów – mówi historyk z Berlina.
Profesor Wildt prowadzi wspólne projekty badawcze z historykami i studentami ze Wschodu Europy, z Polakami i Czechami. Zawsze zaznacza, że obwiniając też kolaborantów za wymordowanie Żydów, bynajmniej nie chce zmazać odpowiedzialności ciążącej na
hitlerowskich Niemczech.
Na pytanie, jak powinna wyglądać zmodernizowana lekcja historii, profesor Wildt odpowiedział: – Podczas lekcji w szkole o nazizmie najważniejsze jest to, by uczniowie dowiedzieli się, w jaki sposób w społeczeństwie wytwarzają się zbrodnicze tendencje. Jak to się dzieje, że morderstwo innych ludzi nie spotyka się już z oburzeniem, sprawcy nie ponoszą kary przy pełnej akceptacji i wsparciu obywateli? Na takiej lekcji można również pytać o to, w jaki sposób podobne zbrodnicze tendencje mogły powstać w Ruandzie czy też w Kambodży.
PP