Liberalizm nie sprzyja aborcjom

Dodano:
Dziennik „Frankfurter Rundschau” porównał dane statystyczne w krajach europejskich i doszedł do wniosku, że im społeczeństwo jest lepiej uświadomione seksualnie i bardziej są rozpowszechnione środki antykoncepcyjne, tym mniej przeprowadza się tam aborcji.
Dziennik zauważa również, że liberalne prawo aborcyjne nie prowadzi do zwiększenia liczby zabiegów usuwania ciąży, a raczej zmniejsza ten wskaźnik. Zakaz aborcji, jak również ograniczenia przy sprzedaży pigułek i prezerwatyw, przynoszą odwrotny skutek – prowadzą do nielegalnych zabiegów oraz rozwoju turystyki aborcyjnej.

Holandia ze wskaźnikiem 6,5 przerwanych ciąż na 1000 kobiet w wieku reprodukcyjnym służy za wzorcowy przykład liberalnego prawa oraz dobrego uświadamiania. Nastolatki są obszernie informowane na temat dostępnych środków antykoncepcyjnych przez tamtejsze szkoły oraz media. Pigułki i prezerwatywy są dla większości kobiet bezpłatne. Dzięki liberalnemu prawu oraz niewielkiej biurokracji nie utrudnia im się również możliwości dokonania aborcji. A mimo to, a raczej dzięki temu, kraj ten ma jeden z najniższych wskaźników aborcyjnych na świecie. Do 1995 roku był jeszcze niższy, niewielki obecny wzrost specjaliści tłumaczą przede wszystkim migracją ludności z innych krajów. Migranci przenoszą stare nawyki antykoncepcyjne ze swoich krajów i przekazują je następnym pokoleniom. Około 60% kobiet, które mieszkają w Holandii i tam dokonują aborcji, to imigrantki.

Dziennik podaje, że w Niemczech liczba aborcji zmniejsza się od kilku lat. Siedem na 1000 kobiet w wieku reprodukcyjnym przerwało w zeszłym roku niechcianą ciążę. Spadek wskaźnika to przede wszystkim zasługa dobrze zorganizowanej prewencji.

„Frankfurter Rundschau" zauważa jednak, że w północnej Europie ostatnio coraz więcej kobiet decyduje się na zabieg przerwania ciąży. W Szwecji wskaźnik ten wynosi 21,3 na 1000, czyli mniej więcej trzy razy więcej niż w Niemczech. Jednak eksperci tłumaczą to tym, że od 1995 roku media co i rusz donosiły o skutkach ubocznych pigułek. „Młode kobiety w Szwecji bardziej się boją skutków ubocznych antykoncepcji niż niechcianej ciąży" – mówi ginekolog z Instytutu Karolinska. Zwraca on też uwagę na to, iż z powodu rozwiniętej turystyki aborcyjnej nie można całkowicie polegać na danych statystycznych. Szacuje się, że co roku do Anglii przybywa około 7000 Irlandek, które tam poddają się aborcji. Na tym przykładzie wyraźnie widać, że surowe prawo aborcyjne wcale nie służy zwiększeniu się współczynnika urodzeń – czytamy w dzienniku.

KW

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...