Radziszewska: kobiety z PO nie chcą parytetu

Dodano:
- Zarówno ja, jak i inne kobiety w Platformie Obywatelskiej jesteśmy przeciwniczkami parytetu – powiedziała w Salonie Politycznym „Trójki” Elżbieta Radziszewska, pełnomocniczka rządu ds. równego traktowania kobiet i mężczyzn. Jej zdaniem już dziś, bez zapisów ustawowych, dostęp do list wyborczych jest otwarty dla wszystkich.
Elżbieta Radziszewska odniosła się do apelu Kongresu Kobiet Polskich, który w zeszłym tygodniu wezwał polskich parlamentarzystów do przyjęcia ustawy parytetowej, zgodnie z którą na listach wyborczych co najmniej 50 procent kandydatów miałyby stanowić kobiety. Jej zdaniem należałoby spytać organizatorki – m.in. Jolantę Kwaśniewską i Magdalenę Środę – dlaczego w ich środowisku politycznym liderzy nie prowadzą przyjaznej kobietom polityki kadrowej. – Te panie reprezentują lewicę, więc może powinny zaapelować do szefów lewicowych partii, aby bardziej otworzyli się na kobiety – komentuje Radziszewska. Jej zdaniem to właśnie szefowie partii powinni podejmować wewnątrz swoich ugrupowań działania, mające na celu aktywizację kobiet. – Ja nie będę przecież edukowała liderów PiS, LPR czy SLD – zaznacza.

Nie parytet tylko promocja

Mimo to Radziszewska uważa, że dyskusja na temat parytetu jest potrzebna, ponieważ przypomina „męskiej połowie świata, że kobiety mogą zajmować się polityką". – Warto zachęcać kobiety do aktywności, warto zwracać na tę sprawę uwagę poszczególnych partii politycznych, by prowadziły przyjazną dla kobiet politykę kadrową – mówiła w radiu Radziszewska. Jej zdaniem jednak, wprowadzenie parytetu nie poprawi sytuacji kobiet. – Parytet istnieje raptem w pięciu krajach UE, a odsetek kobiet w parlamencie jest i tak wyższy w tych krajach, w których nie ma parytetów ustawowych, a partie same promują zdolne, kompetentne i mądre kobiety – przekonuje pani pełnomocnik. Jako przykład podaje Finlandię, gdzie aż 40 procent parlamentarzystów stanowią kobiety. 

Bierzcie przykład z PO

Jako przykład skutecznego wprowadzania kobiet do polityki Radziszewska podaje własną partię przypominając, że spośród 25 eurodeputowanych z PO wybranych w czasie ostatnich wyborów, aż w 9 przypadkach były to przedstawicielki płci pięknej. – Należy się spytać naszych kolegów z innych partii, dlaczego łącznie wprowadzili oni do PE tylko dwie kobiety – przekonuje Radziszewska, wyjaśniając, że tak naprawdę udział kobiet w polityce jest uzależniony od polityki kadrowej władz partii.  – Potrzebna jest mrówcza praca od podstaw – wyjaśnia pani minister.

Polskie Radio, arb

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...