Prezydent Gruzji boi się rosyjskiej interwencji
Dodano:
Prezydent Michaił Saakaszwili uważa, że istnieje ryzyko wznowienia konfliktu między Moskwą a Tbilisi. Dlatego też domaga się wysłania Rosji przez UE i USA „jasnego sygnału”, który mógłby doprowadzić do rozładowania napięcia między Rosją a Gruzją.
- Rosjanie wywierają ciągłą presję. Odmawiają odpowiedzi na wezwania obserwatorów europejskich i niestety media w Moskwie mówią o nieuchronnym konflikcie - powiedział Saakaszwili. Dodał, że mimo to jest przekonany o możliwości wysłania "jasnego sygnału" dla Moskwy przez Europę i Stany Zjednoczone.
Gruzja nie chce wojny
Gruzja nie chce wojny
Micheil Saakaszwili zapewnił, że jego kraj zrobi wszystko, by uniknąć nowego konfliktu. - Nigdy sami nie zaangażujemy się w najmniejszy konflikt z Rosjanami, ale przeciwstawimy się ich agresji. Od 16 lat oddziały rosyjskie są obecne w Gruzji. Oni nie chcą, byśmy pozostali niepodlegli - powiedział gruziński prezydent.
Innego zdania jest szef gruzińskiej komisji parlamentarnej do spraw integracji europejskiej Dawid Darcziaszwili. Jego zdaniem Rosja nie zamierza interweniować, natomiast separatystyczne władze Osetii Południowej rozpoczęły „wojnę nerwów", aby wciągnąć Gruzję w jakąś prowokację i skompromitować na arenie międzynarodowej. Podobnie jak prezydent, Darcziaszwili podkreśla, że strona gruzińska pragnie pokojowego rozwiązania konfliktu.Pogranicze w ogniu
Tymczasem dziś Polskie Radio podało, że nieznani sprawcy ostrzelali z granatników ręcznych gruziński posterunek we wsi Pławismani, niedaleko miasteczka Gori. Informację potwierdziło gruzińskie Ministerstwo Spraw Wewnętrznych. Według strony gruzińskiej, strzelano z terenów kontrolowanych przez wojska rosyjskie. Dwa pociski wybuchły kilka metrów od policyjnego posterunku, jeden rozerwał się w bezpośredniej bliskości. Nikomu nic się nie stało.Tbilisi apeluje do rosyjskich żołnierzy i separatystycznych władz w Cchinwali o zaniechanie tego typu prowokacji, które mogą doprowadzić do wznowienia działań zbrojnych.
Kilka godzin wcześniej to Osetyjczycy oskarżyli Gruzję o ostrzał wsi położonych na terytorium Osetii Południowej. Informacji rozpowszechnianych przez Cchinwali nie potwierdzają obserwatorzy Unii Europejskiej monitorujący strefę konfliktu po stronie gruzińskiej.PAP, IAR, arb