Putin odpoczywa na Syberii, a Berlusconi pod gruszą
Dodano:
Wakacje to czas, kiedy politykom trudno utrzymać się na pierwszych stronach gazet. Co na urlopie porabiają Berlusconi, Obama, Sarkozy, Putin, Brown i Merkel, i jak to wpływa na ich wizerunek - analizuje „Liberation”.
W wakacje życie polityczne nie zamiera – po prostu toczy się innym torem. Urlopy stają się coraz częściej kontynuacją polityki przywódców, przynajmniej tej wizerunkowej. „Powiedz mi, gdzie będziesz w sierpniu, a powiem ci, jak wypadniesz w sondażach", komentuje francuski dziennik.
Władimir Putin znany jest z upodobania do „męskich wakacji": chętnie pokazuje umięśniony nagi tors, lubi wyjeżdżać w dzikie tereny. Tydzień temu był więc na wschodzie Syberii, zszedł łodzią podwodną na dno jeziora Bajkał, oraz odwiedził Tuwę przy granicy z Mongolią, by pływać w górę rzeki, łowić ryby i jeździć konno bez koszuli – wylicza „Liberation".
Aleksander Malenkow, redaktor rosyjskiego wydania magazynu „Maxim", tłumaczy, że w Rosji siła fizyczna jest o wiele wyżej ceniona niż inteligencja i skuteczność. „To dlatego Putin nie chodzi do muzeów, tylko jeździ na polowania". Faktycznie, premier na wystawie w moskiewskiej galerii malarza Ilii Glazunowa, komentując obraz, zauważył jedynie że „szabla jest za krótka, wygląda jak scyzoryk", a będąc w teatrze narzekał, że bohater w sztuce Aleksandra Gribojedowa to mięczak, bo mężczyźnie nie wolno płakać.
Tymczasem we Francji skończyły się czasy luksusowych wakacji: nie będzie rejsów jachtem, ani jazdy na nartach wodnych po amerykańskim jeziorze. Trzy tygodnie w Cap Negre, siedzibie rodziny żony prezydenta, Bruni-Tedeschi, muszą wystarczyć. W poszukiwaniu sensacji tabloidy próbują więc z daleka robić zdjęcia wystającemu brzuchowi i luźnym kąpielówkom prezydenta, oraz kontrastować je ze świetną figurą Carli Bruni, jednak przyznać trzeba, że prywatna trenerka Sarkozych wykonała kawał dobrej roboty, ponieważ Nicolas Sarkozy stale poprawia formę. Można już zapomnieć o niedawnym zasłabnięciu – pisze „Liberation".
Podobnie premier Wielkiej Brytanii Gordon Brown zrezygnował ze stylu swojego poprzednika: Tony Blair lubił pokazywać się „w towarzystwie": na Barbadosie z Cliffem Richardem, albo w Miami z Bee Gees. Brown spędzi urlop w rodzinnym miasteczku Kirkcaldy w Szkocji, potem kilka dni nad angielskimi jeziorami. Zaangażuje się tez w jakąś akcję charytatywną, ale szczegóły nie są znane.
Angela Merkel wyjechała właśnie do włoskiego Tyrolu, gdzie chodzi po górach. Wcześniej była w Bejrucie, by otworzyć doroczny festiwal Wagnera, którego wielbicielem jest mąż pani kanclerz. Jak zwykle urlop Merkel jest dyskretny i w dobrym guście. Planuje ona wypocząć, zbliżyć do natury, odciąć od polityki i mediów, oraz nabrać sił przed wrześniowymi wyborami.
Barack Obama musi poczekać na urlop do końca miesiąca. Prezydent USA wbrew modzie na skromność planuje urlop w szykownym kurorcie na wyspie Martha’s Vineyard w Massachusetts. Jednak tłumaczy go fakt, że bywali tam także Kennedy i Martin Luther King.
Na tym tle smutno wypada pokutujący za niedawne skandale premier Włoch. Silvio Berlusconi spędzi wakacje w gronie rodziny, a także uda się do zniszczonego kwietniowym trzęsieniem ziemi miasteczka Aquila. Być może powinien przeprosić jego mieszkańców za komentarz, że „bycie bez dachu nad głową mogą potraktować jako weekend pod namiotem", przypomina „Liberation".
AN/bcz
Władimir Putin znany jest z upodobania do „męskich wakacji": chętnie pokazuje umięśniony nagi tors, lubi wyjeżdżać w dzikie tereny. Tydzień temu był więc na wschodzie Syberii, zszedł łodzią podwodną na dno jeziora Bajkał, oraz odwiedził Tuwę przy granicy z Mongolią, by pływać w górę rzeki, łowić ryby i jeździć konno bez koszuli – wylicza „Liberation".
Aleksander Malenkow, redaktor rosyjskiego wydania magazynu „Maxim", tłumaczy, że w Rosji siła fizyczna jest o wiele wyżej ceniona niż inteligencja i skuteczność. „To dlatego Putin nie chodzi do muzeów, tylko jeździ na polowania". Faktycznie, premier na wystawie w moskiewskiej galerii malarza Ilii Glazunowa, komentując obraz, zauważył jedynie że „szabla jest za krótka, wygląda jak scyzoryk", a będąc w teatrze narzekał, że bohater w sztuce Aleksandra Gribojedowa to mięczak, bo mężczyźnie nie wolno płakać.
Tymczasem we Francji skończyły się czasy luksusowych wakacji: nie będzie rejsów jachtem, ani jazdy na nartach wodnych po amerykańskim jeziorze. Trzy tygodnie w Cap Negre, siedzibie rodziny żony prezydenta, Bruni-Tedeschi, muszą wystarczyć. W poszukiwaniu sensacji tabloidy próbują więc z daleka robić zdjęcia wystającemu brzuchowi i luźnym kąpielówkom prezydenta, oraz kontrastować je ze świetną figurą Carli Bruni, jednak przyznać trzeba, że prywatna trenerka Sarkozych wykonała kawał dobrej roboty, ponieważ Nicolas Sarkozy stale poprawia formę. Można już zapomnieć o niedawnym zasłabnięciu – pisze „Liberation".
Podobnie premier Wielkiej Brytanii Gordon Brown zrezygnował ze stylu swojego poprzednika: Tony Blair lubił pokazywać się „w towarzystwie": na Barbadosie z Cliffem Richardem, albo w Miami z Bee Gees. Brown spędzi urlop w rodzinnym miasteczku Kirkcaldy w Szkocji, potem kilka dni nad angielskimi jeziorami. Zaangażuje się tez w jakąś akcję charytatywną, ale szczegóły nie są znane.
Angela Merkel wyjechała właśnie do włoskiego Tyrolu, gdzie chodzi po górach. Wcześniej była w Bejrucie, by otworzyć doroczny festiwal Wagnera, którego wielbicielem jest mąż pani kanclerz. Jak zwykle urlop Merkel jest dyskretny i w dobrym guście. Planuje ona wypocząć, zbliżyć do natury, odciąć od polityki i mediów, oraz nabrać sił przed wrześniowymi wyborami.
Barack Obama musi poczekać na urlop do końca miesiąca. Prezydent USA wbrew modzie na skromność planuje urlop w szykownym kurorcie na wyspie Martha’s Vineyard w Massachusetts. Jednak tłumaczy go fakt, że bywali tam także Kennedy i Martin Luther King.
Na tym tle smutno wypada pokutujący za niedawne skandale premier Włoch. Silvio Berlusconi spędzi wakacje w gronie rodziny, a także uda się do zniszczonego kwietniowym trzęsieniem ziemi miasteczka Aquila. Być może powinien przeprosić jego mieszkańców za komentarz, że „bycie bez dachu nad głową mogą potraktować jako weekend pod namiotem", przypomina „Liberation".
AN/bcz