Kaczyński nie przeprosi Agory
Dodano:
Porównanie wydawcy „Gazety Wyborczej” do „Trybuny Ludu” z 1953 roku i sugerowanie tytułowi Adama Michnika związków z postkomunistyczną oligarchią mieściły się w ramach wolności wypowiedzi – uznał warszawski Sąd Apelacyjny, oddalając apelację Agory.
Wyrok jest prawomocny. Nie wiadomo jeszcze czy powodowie wystąpią o jego kasację do Sądu Najwyższego. Agora żądała od byłego premiera przeprosin i wpłaty 50 tys., zł na cele charytatywne. W październiku 2008 r. Sąd Okręgowy w Warszawie oddalił powództwo w tej sprawie, uznając, że słowa Kaczyńskiego należy sklasyfikować jako oceny. W uzasadnieniu wyroku I instancji podkreślono, że opinie nie podlegają sprawdzeniu kwestii prawdziwości, mieszcząc się w granicach wolności wypowiedzi.
W piątek sędzia Jacek Sadomski powiedział uzasadniając wyrok, że Agora jest jednym z największych wydawców działających na rynku prasy codziennej, w związku z czym bierze udział w debacie politycznej, natomiast były premier, zabierając głos w owej debacie, sformułował oceny, które nie mogą podlegać restrykcjom prawnym.
– Państwo chyba nie czytają „Gazety Wyborczej". To, co się tam wyprawia, to „Trybuna Ludu” z 1953 r. – mówił we wrześniu 2007 roku Kaczyński w wywiadzie dla „Rzeczpospolitej. – Agora nie może nie mieć związków z oligarchią, jeżeli jest wydawnictwem na dużą skalę, a w Polsce gospodarka w niemałej części jest w rękach postkomunistycznych oligarchów. I w związku z tym zamówienia na ogłoszenia, reklamy, promocje są w ich rękach – dodał ówczesny premier.
W piątek sędzia Jacek Sadomski powiedział uzasadniając wyrok, że Agora jest jednym z największych wydawców działających na rynku prasy codziennej, w związku z czym bierze udział w debacie politycznej, natomiast były premier, zabierając głos w owej debacie, sformułował oceny, które nie mogą podlegać restrykcjom prawnym.
– Państwo chyba nie czytają „Gazety Wyborczej". To, co się tam wyprawia, to „Trybuna Ludu” z 1953 r. – mówił we wrześniu 2007 roku Kaczyński w wywiadzie dla „Rzeczpospolitej. – Agora nie może nie mieć związków z oligarchią, jeżeli jest wydawnictwem na dużą skalę, a w Polsce gospodarka w niemałej części jest w rękach postkomunistycznych oligarchów. I w związku z tym zamówienia na ogłoszenia, reklamy, promocje są w ich rękach – dodał ówczesny premier.
PAP, js