Zdrojewski: złe prawo niszczy polską kulturę
Najważniejszym powodem zwołania kongresu jest - zdaniem Zdrojewskiego - brak bilansu strat i zysków oraz oszacowania, jakie są szanse i potrzeby polskiej kultury. Dwie ostatnie dekady w historii polskiej kultury to, w jego opinii, okres porażki w procesie wychowywania, kształcenia, przygotowywania najmłodszego pokolenia do odbioru wydarzeń artystycznych. W legislacji brakuje również, zdaniem ministra, jednolitej wizji kultury i spójności poszczególnych przepisów.
Nieznany stan kultury
- Przez te 20 lat nie skonstruowano szczegółowych raportów dotyczących poszczególnych dziedzin polskiej kultury, np. teatru, literatury, kinematografii, legislacji. Nie zastanawiano się też nad potrzebami polskiej kultury. Zauważyłem to już w momencie obejmowania teki ministra kultury. Pierwsze zlecone przeze mnie raporty o stanie kultury, pokazały, że mamy złą politykę inwestycyjną, bardzo mało wiemy o skutkach inwestowania, o tym, jak one działają na rynek, pokazały też, że istnieją luki w programach edukacyjnych - tłumaczył.
Kilkanaście raportów dotyczących poszczególnych sfer polskiej kultury zostanie zaprezentowanych i omówionych na kongresie. - Mam intuicję, wiedzę i projekty zmian. Podczas kongresu chcę poznać zdanie i propozycje środowiska kulturalnego w Polsce. Chcę znaleźć dla moich projektów akceptację, być pewnym, że to, co zamierzam zrobić, będzie dla ludzi kultury właściwe - stwierdził minister.
Absurdalne przepisy
Zdrojewski, pytany o planowane przez niego zmiany, poinformował, że przygotowano pakiet regulacyjny, który będzie przedmiotem dyskusji na kongresie. - Dotyczy on w sumie kilkunastu ustaw, które należy znowelizować. To np. ustawa o organizowaniu i prowadzeniu działalności kulturalnej, ale także np. kodeks pracy czy ustawa o zamówieniach publicznych - wymieniał minister. Jedną z największych bolączek polskiej kultury są - jego zdaniem - absurdalne, nieaktualne i nieprzystające do obecnej rzeczywistości przepisy prawne. - Karykaturalne dziś przepisy są porozrzucane w wielu ustawach. Trzeba usunąć paragrafy, które powodują, że polskim twórcom jest bardzo ciężko poruszać się w gąszczu obecnych przepisów, które tak naprawdę nie są do nich adresowane - podkreślił. Za przykład podał m.in. ustawę o zamówieniach publicznych, nakładającą na dyrektorów teatrów i filmowców obowiązek przeprowadzania przetargów na wykorzystywane przez nich w spektaklach lub filmach podkłady muzyczne.
Kolejna planowana przez ministra kultury zmiana dotyczy zatrudniania dyrektorów placówek kulturalnych na zasadzie kontraktów. - Muszę doprowadzić do tego, aby w kulturze obowiązywały kontrakty. Najkrótsze byłyby zawierane na trzy lata, najdłuższe - na siedem. Kontrakty można byłoby także odnawiać. Ten pomysł to duża rewolucja, ale powoli zdobywam akceptację środowiska, aby ją przeprowadzić. Grono zwolenników kontraktowania dyrektorów rośnie - zapewnił.Muzea są dla ludzi
Pytany o to, jak zaktywizować Polaków do uczestnictwa w życiu kulturalnym, Zdrojewski odparł, że jednym ze sposobów jest większa dostępność placówek kulturalnych. Ta sprawa także będzie jednym z tematów wrześniowego kongresu. - Źle wypadamy na tle Europy. Polacy za mało wydają na kulturę, zbyt rzadko w niej uczestniczą - to nie podlega dyskusji. Porównując się z Czechami czy Niemcami, nie mówiąc o Francuzach czy Anglikach, jesteśmy bardzo skromnie reprezentowani w gronie społeczności, która chętnie uczestniczy w kulturze i korzysta z dóbr kultury - przyznał Zdrojewski.
W opinii ministra, jednym z powodów tej sytuacji jest fakt, że polskie instytucje kulturalne stały się w ostatnich 20 latach "pasywne". - Mamy fantastyczne instytucje muzealne i świetną kadrę kierowniczą, która potrafi przeprowadzić badania konserwatorskie, naukowe, ratować dzieła sztuki. Jednak pod względem zewnętrznej mobilności tych instytucji wiele jest jeszcze do zrobienia. Większość instytucji muzealnych to instytucje nieprzyjazne przeciętnemu Polakowi - uważa minister. - Przykładem może być sytuacja, w której do muzeum przychodzimy z dzieckiem. W oczach personelu muzealnego pojawia się strach. Można odnieść wrażenie, że niemal natychmiast w takim muzeum uruchamiają się wszystkie systemy alarmowe, bo dziecko - jeśli się czymś zainteresuje, może czegoś dotknąć - mówił Zdrojewski. Za przykład wyjątkowego muzeum, liczącego się z potrzebami odwiedzających, podał Muzeum Narodowe w Krakowie. - Tam wszyscy są przygotowani na przyjście dziecka. Władze tej placówki potraktowały najmłodszych jako najważniejszą osobę odwiedzająca tę instytucję. To jest wyjątek, ale chciałbym, by stał się regułą - podkreślił szef resortu kultury.
Kongres Kultury Polskiej ma być, zdaniem ministra kultury Bogdana Zdrojewskiego, miejscem rozmowy na wszelkie ważne dla ludzi kultury, ale również obywateli, tematy. - Oczekuję gremialnego potwierdzenia, że kultura się liczy. Nie radzę jej lekceważyć. Bez inwestowania w kulturę nie osiągniemy w Polsce sukcesu w żadnej innej dziedzinie - powiedział minister.PAP, arb