"W TVP jak w filmie Hitchcocka"
"SLD nie ma wpływu na media"
Wicemarszałek Sejmu zdecydowanie zaprzecza, by obecna Rada Nadzorcza TVP została wybrana w wyniku porozumienia między SLD a PiS. – Według tej wiedzy, którą przekazuje nam Grzegorz Napieralski nie ma żadnych działań instytucjonalnych, które by w tej sprawie podejmował Sojusz Lewicy Demokratycznej. Szmajdziński tłumaczy, że wierzy Napieralskiemu, ponieważ ten jest on przewodniczącym partii „a komuś trzeba wierzyć". Wicemarszałek Sejmu ubolewa też, że w Radach Nadzorczych znaleźli się ludzie wiązani z lewicą, ale tłumaczy, że SLD nie miało wpływu na podjęcie przez nich decyzji o zasiadaniu w radzie, ponieważ był to ich „samodzielny wybór". Polityk SLD zdaje sobie jednak sprawę, że wśród opinii publicznej panuje przekonanie, że PiS zawarł porozumienie z lewicą. – Wrażenie się liczy. To niedobrze dla SLD – mówi Szmajdziński.
"Nie walczę z Napieralskim"Szmajdziński odniósł się też do swojego ewentualnego startu w wyborach prezydenckich. Zaprzeczył, jakoby Napieralski chciał go wyznaczyć na kandydata SLD w tych wyborach po to, aby po porażce Szmajdzińskiego w I turze osłabić jego pozycję w partii. Wicemarszałek Sejmu podkreślił również, że nie ma żadnego konfliktu między nim a Napieralskim. – Różnice między nami są, ale nie w sprawach zasadniczych. Jest przewodniczący partii i nie ma żadnej walki. Na tej zasadzie trzeba by eliminować setki ludzi, bo wszyscy noszą buławę przewodniczącego w swojej teczce. To by prowadziło do kompletnego absurdu – podkreślił Szmajdziński.
Żenujący spór o mediaZ kolei premier Donald Tusk komentując w TVN24 sytuację w TVP stwierdził, że jest nią "zażenowany". - To karykaturalny spór - powiedział premier. Jak dodał, oczekuje od ministra skarbu Aleksandra Grada, aby w sprawie TVP "pilnował prawa i zgodności działania z przepisami". - Sąd ma wszystkie przesłanki do podjęcia jak najszybszej decyzji. Z mojego punktu widzenia, im szybciej będzie ta decyzja, tym lepiej. Zamieszanie wokół TVP nikomu nie sprzyja, każde rozstrzygnięcie jest lepsze niż stan anarchii i wiecznego bałaganu - ocenił szef rządu.
Tusk: media publiczne mnie nie podniecają
Tusk dodał, nie wierzy w teorię, że polityk - który włada mediami publicznymi - zyskuje przewagę nad konkurencją polityczną. - Wręcz przeciwnie: ci, którzy rzucają się na media publiczne, po to, żeby je ujarzmić i mieć do własnej dyspozycji, z reguły przegrywają potem wybory. To jest prawie reguła bez wyjątku, dlatego media publiczne mnie nie podniecają, jako obiekt pożądań, które muszę mieć w swojej dyspozycji - zaznaczył Tusk.
Premier uważa, że jedynym ratunkiem dla mediów publicznych jest ich odpolitycznienie. - Uważam, że powinny bezdyskusyjne przejść w ręce środowisk twórczych i producenckich, żeby sprawę raz na zawsze zamknąć - podkreślił. Tusk zapewnił, że jest gotowy wesprzeć każdego, kto przerwie "chocholi taniec" w mediach publicznych i "odbierze politykom media publiczne". Dodał jednak, że PO nie ma zamiaru przygotowywać nowej ustawy o mediach publicznych. - Nie warto rozpoczynać IV wojny światowej o media. Zastrzegł jednak, że - gdyby pojawił się jakiś projekt wsparty przez pluralistyczne środowiska twórcze i producenckie, to - jego zdaniem - byłaby szansa, aby "to ruszyło".
Polskie Radio, TVN24, arb