To Gruzja oddała pierwszy strzał
Rosja z kolei wspierała wcześniej prowokacje separatystów w Abchazji i Osetii Południowej. Prowokacje te nie ustały mimo międzynarodowej presji.
Według „Frankfurter Allgemeine Zeitung" niezależna komisja, która badała przyczyny wojny, obciąża Rosję współwiną za eskalację konfliktu i zarzuca Moskwie złamanie prawa międzynarodowego w licznych przypadkach. Dotyczy to m.in. masowego wydawania rosyjskich paszportów mieszkańcom separatystycznych prowincji Gruzji oraz działań, które zwiększały napięcia, jak zestrzelenie gruzińskiego samolotu bezzałogowego nad Abchazją.
Wbrew prawu międzynarodowemu była również rosyjska okupacja gruzińskich obszarów graniczących z Osetią Południową wokół miasta Gori oraz części zachodniej Gruzji, zaangażowanie rosyjskiej Floty Czarnomorskiej, która zniszczyła gruzińskie okręty w porcie Poti, jak również okupowanie górnej części wąwozu Kodori.
Według „Frankfurter Allgemeine Zeitung" komisja stwierdza również, że w Osetii Południowej, zamieszkanej do sierpnia 2008 roku przez liczną ludność gruzińską, doszło do czystek etnicznych. Nie można jednak potwierdzić, że działania te zostały podjęte na rozkaz i były skoordynowane. Wiele przemawia za tym, że za wypędzenie Gruzinów i zniszczenie ich domów były odpowiedzialne bandy z Północnego Kaukazu. Pytania budzi jednak to, że rosyjskie siły nie ukróciły tych akcji.
Komisja zarzuca też państwom Zachodu, że zareagowały za późno i w mało zdecydowany sposób, gdy już wiosną 2008 roku Rosja nawiązała formalne stosunki z Abchazją i Osetią Płd., co mogło być traktowane jako wstęp do uznania suwerenności tych regionów.
Rosja usatysfakcjonowana
Ambasador Rosji przy UE Władimir Czyżow ocenił, że wyniki raportu na temat zeszłorocznej wojny w Gruzji, sporządzonego na zamówienie Unii Europejskiej, świadczą o odpowiedzialności Tbilisi za wojnę.
"Raport jest obiektywny w głównym punkcie: konkluduje, że konflikt rozpoczął się od agresji Gruzji na Osetię Południową" - powiedział dyplomata. Podkreślił, że "raport daje jednoznaczną odpowiedź" na pytanie, kto rozpoczął wojnę.
Według raportu, który ma być opublikowany w środę, Gruzja rozpoczęła działania wojenne, które doprowadziły do gruzińsko-rosyjskiego konfliktu zbrojnego, ale Rosja odpowiada za wcześniejsze sprowokowanie napięcia wokół separatystycznych republik Osetii Południowej i Abchazji. Komisja niezależnych ekspertów ze szwajcarską ambasador Heidi Tagliavini na czele przedstawiła na razie raport zainteresowanym stronom: Rosji, Gruzji, państwom UE, ONZ oraz OBWE.
Według źródeł dyplomatycznych wynika z niego, że gruzińskie wojsko rozpoczęło działania wojenne w nocy z 7 na 8 sierpnia 2008 r., by przejąć kontrolę nad Osetią Południową, i nie stało się to - wbrew zapewnieniom prezydenta Micheila Saakaszwilego - w odpowiedzi na inwazję wojsk rosyjskich. Rosja jest jednak odpowiedzialna za realizowanie strategii wzrostu napięcia w regionie, m.in. poprzez wydawanie rosyjskich paszportów mieszkańcom Abchazji i Południowej Osetii, a w czasie konfliktu - za inwazję rosyjskich wojsk na bezspornie gruzińskie terytorium.Gruzja : pierwszy strzał to nie spowodowanie wojny
Gruzja oceniła, że sporządzony na zamówienie Unii Europejskiej raport na temat rosyjsko-gruzińskiej wojny z sierpnia 2008 roku nie oskarża Tbilisi o rozpętanie wrogich działań.
"Nie można w tym raporcie znaleźć jednego słowa mówiącego, że to Gruzja rozpętała wojnę" - powiedział dziennikarzom w Tbilisi minister ds. reintegracji Temur Iakobaszwili.
W jego opinii "raport dowodzi, że Rosja przez cały czas przygotowywała tę wojnę, a 7 i 8 sierpnia były kulminacją". Iakobaszwili podkreślił, że dokument nie dotyczy tego, "kto zaczął wojnę". "Wojna nie rozpoczęła się 7 czy 8 sierpnia" - zaznaczył gruziński minister.
Z raportu wynika, że to Gruzja rozpoczęła działania wojenne, które w ubiegłym roku doprowadziły do konfliktu, ale Rosja odpowiada za wcześniejsze sprowokowanie napięcia wokół separatystycznych republik - Osetii Południowej i Abchazji.
Komisja niezależnych ekspertów ze szwajcarską ambasador Heidi Tagliavini przedstawiła raport na razie zainteresowanym stronom: Rosji, Gruzji, państwom UE, ONZ oraz OBWE.
Źródła dyplomatyczne w Brukseli podały jednak w środę, że dokument zawiera wyważoną ocenę odpowiedzialności za wybuch konfliktu, obarczając nią obie strony. Eksperci - wynika z przecieków - wydali salomonowy wyrok, nie chcą bowiem dalszej eskalacji napięcia między Rosją a Gruzją.
UE nie uznała ogłoszonej w wyniku wojny, pod rosyjskim parasolem, niepodległości Osetii Południowej i Abchazji; wcześniej mediacja francuskiego przewodnictwa w UE doprowadziła do zawieszenia broni między stronami (porozumienia z 12 sierpnia i 8 września). Jego przestrzeganie monitoruje na miejscu ustanowiona 15 września unijna misja obserwacyjna. Pod egidą UE, ONZ i OBWE w Genewie toczą się z trudnościami rozmowy na rzecz unormowania sytuacji w Gruzji.PAP, im, keb