Aresztowano 55 zwolenników obalonego prezydenta Hondurasu

Dodano:
Ponad 150 żołnierzy i policjantów, wtargnęło w środę nad ranem do budynku Krajowego Instytutu Reformy Rolnej w stolicy Hondurasu. Aresztowano 55 zwolenników konstytucyjnego prezydenta Manuela Zelayi. Ten atak dokonano na rozkaz prezydenta Roberto Michelettiego, wyniesionego przed trzema miesiącami do władzy w drodze zamachu stanu.
Byli to głównie hondurascy chłopi, którzy zajęli siedzibę INRA, twierdząc, iż przechowywane tam akty własności ziemi nadanej z reformy rolnej są w niebezpieczeństwie. - Obawialiśmy się, że akty własności ziemi należącej do drobnych rolników mogą zostać zniszczone, ponieważ po te ziemie chcą sięgnąć wielcy właściciele ziemscy - powiedział cytowany przez AFP 69-letni honduraski rolnik Jose Murillo.

Zeleya powinien oddać się w ręce policji?

Tego samego dnia media poddane kontroli rządowej w wyniku wprowadzonego jako "godzina policyjna" stanu wyjątkowego w Hondurasie przedstawiły "propozycje dialogu" i "rozwiązania kryzysu", sformułowane przez Michelettiego. Zelaya, który myląc czujność policji powrócił w poniedziałek do Hondurasu i znalazł azyl w ambasadzie Brazylii w Tegucigalpie, powinien w myśl tych propozycji oddać się w ręce policji.

Z chwilą gdy Zelaya znajdzie się w areszcie, aby odpowiadać przed sądem w związku z "popełnionymi przestępstwami", w tym "przestępstwami pospolitymi", o które został oskarżony przez honduraski sąd już po zamachu stanu, Micheletti byłby gotów ustąpić ze stanowiska "prezydenta ad iterim". Zelaya, według tych propozycji, miałby odzyskać formalnie władzę, ale bez prawa dymisjonowania członków rządu i mianowania nowych oraz bez większości innych uprawnień przysługujących szefowi państwa.

Twarde warunki

Prezes Krajowej Izby Przemysłowej w Tegucigalpie, Adolfo Facusse, oświadczył, że warunkiem formalnego przywrócenia władzy prezydenckiej Zelayi byłoby wysłanie do Hondurasu 3.000 żołnierzy z krajów Ameryki Łacińskiej rządzonych przez konserwatystów. Miałyby to być siły międzynarodowe złożone m.in. z żołnierzy meksykańskich i kolumbijskich. Powinny one - według Facusse - pozostawać w Hondrasie do wyznaczonych na 25 listopada wyborów prezydenckich lub do wygaśnięcia mandatu prezydenckiego Zelayi w styczniu przyszłego roku.

Członek Kongresu z ramienia konserwatywnej honduraskiej Partii Narodowej, Rigoberto Chang, skrytykował poniedziałkowy dekret Michelettiego ograniczający podstawowe swobody konstytucyjne, który wprowadził faktyczny stan wyjątkowy. Chang potępił m.in. zamknięcie na podstawie tego dekretu dwóch stacji radiowych sprzyjających prezydentowi Zelayi. Parlamentarzysta obawia się, że takie działania skłonią zwolenników konstytucyjnego prezydenta do przejścia od pokojowych protestów do przemocy.

Reakcja na świecie

Tymczasem społeczność międzynarodowa (ani jeden kraj nie uznał rządu Michelettiego) podtrzymuje niezmiennie propozycję rozwiązania sformułowaną przez prezydenta Kostaryki, Oscara Ariasa, któremu powierzyła rolę głównego negocjatora w sprawie kryzysu honduraskiego. Brzmi ona: Zelaya powraca do władzy i staje na czele rządu jedności narodowej, którego zadaniem jest przeprowadzenie wyborów prezydenckich (w których nie będzie kandydował). 

Hipotezę tę Micheletti, który zdaje się wciąż grać na zwłokę, kategorycznie odrzuca.

pap, dar

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...