CBA kupiło dom za 3 mln, żeby "złapać" Kwaśniewską

Dodano:
(fot. WPROST) Źródło: Wprost
Chcąc udowodnić, że małżeństwo Jolanty i Aleksandra Kwaśniewskich miało nielegalne dochody, CBA kupiło dom w Kazimierzu nad Wisłą - informuje "Gazeta Wyborcza". Akcję tę miał prowadzić ten sam funkcjonariusz, który rozpracowywał zatrzymaną w ubiegłym tygodniu Weronikę Marczuk-Pazurę.
"Gazeta Wyborcza", która ujawnia kulisy tej jednej z najdroższych i najbardziej nieudanych operacji CBA pisze, że celem CBA było udowodnienie, że Kwaśniewscy kupili dom na podstawioną osobę. "GW" twierdzi, że akcję prowadził agent o operacyjnym nazwisku "Tomasz Małecki". To ten sam funkcjonariusz, który rozpracowywał zatrzymaną w ubiegłym tygodniu Weronikę Marczuk-Pazurę. Sprawę "domu Kwaśniewskich" prowadził równolegle. O akcji CBA przeciwko Kwaśniewskiej mówił wczoraj w Radiu Zet minister sprawiedliwości Andrzej Czuma. Jak podkreślił, jego zdaniem to "dowód na niekompetencję szefa CBA".

Cel : Kwaśniewscy

Biura starało się udowodnić, że Kwaśniewscy kupili dom w Kazimierzu na podstawioną osobę - prezesa Budimeksu Marka Michałowskiego. Akcję tę zainspirowały nagrania rozmowy Józefa Oleksego i Aleksandra Gudzowatego, które wyciekły do prasy. Oleksy mówił wówczas, że Kwaśniewscy posiadają majątek zdobyty w nielegalny sposób.

Pazura, Sawicka i Kwaśniewska

Agent prowadzący akcję - o operacyjnym nazwisku "Tomasz Małecki" - ma na koncie wiele "sukcesów" śledczych. To on rozpracowywał zatrzymaną w ubiegłym tygodniu Weronikę Marczuk-Pazurę, a dwa lata temu Beatę Sawicką. W sprawie "domu Kwaśniewskich" działał równolegle. Jak donosi "GW", rozpracowując Kwaśniewskich, zaprzyjaźnił się nawet z synem Marii J., administratorki domu Michałowskiego, który ponoć miał być własnością Kwaśniewskich. - Zdobył jego zaufanie i przyjaźń, spędził święta w tym domu i oświadczył, że jest pod takim wrażeniem, że chce go kupić - mówi "GW" osoba znająca przebieg akcji.

Fiasko akcji CBA

Agent chciał złapać Kwaśniewską na gorącym uczynku. Zaproponował więc chęć kupna domu, oferując za niego dwa razy więcej niż był on wart - 3 miliony złotych. Następnie właściciel po wyrażeniu zgody, powiedział, żeby Tomasz Małecki zapłacił w dwóch ratach - oficjalnie tylko 1,5 mln, a resztę po transakcji, żeby uniknąć zapłacenia podatku. Obydwaj podpisali u notariusza umowę, a agent "Tomasz" próbował wręczyć Michałowskiemu teczkę z nadajnikiem. Po co? CBA sądziło, że pojedzie on teraz do Jolanty Kwaśniewskich z pieniędzmi, a tam dokonają spektakularnego aresztowania. Plany pokrzyżował Michałowski, który jednak nie chciał wziąć teczki. - Coraz bardziej zdenerwowany Małecki wciskał tę teczkę, mówiąc, że jest droga, firmowa - opisuje anonimowy informator "Gazety Wyborczej". Właściciel dojechał z pieniędzmi i kilkanaście minut później jego oraz Marię J. aresztowano.

Tymczasem notariusz odmówił CBA unieważnienia transakcji. Biuro ma więc formalnie dom w Kazimierzu, ale za niego nie zapłaciło. Ponieważ Tomasz Małecki nie istnieje, więc nie ma nikogo, od kogo można żądać zapłaty. Michałowskiemu prokuratura zarzuciła próbę uniknięcia zapłacenia podatku.


"Gazeta Wyborcza", dar

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...