J. Kaczyński: poważny kryzys państwa
"To wymaga chyba decyzji dalej idących (niż powołanie komisji śledczej - PAP)" - powiedział szef PiS. "Mamy do czynienia już z czymś znacznie więcej niż tylko aferą, mamy do czynienia z bardzo poważnym kryzysem władzy, nawet kryzysem państwa" - mówił J. Kaczyński.
"Odwołanie Kamińskiego będzie bezprawne"
J. Kaczyński zaapelował w sobotę do premiera Tuska o to, żeby nie odwoływał z funkcji szefa CBA Mariusza Kamińskiego, co - jego zdaniem - będzie "nielegalnym aktem", który pokaże lekceważenie premiera dla prawa, "a nawet dla konstytucji".
Według niego odwołanie Kamińskiego jest "chęcią uniknięcia kolejnych kompromitacji, bo nie wiadomo ile jeszcze jest tych afer".
"Apeluję o niełamanie prawa, nie ma prawnych podstaw do tego żeby odwoływać Mariusza Kamińskiego. Dziś bardziej niż kiedykolwiek wiemy, że ta służba jest potrzebna, bo polskie państwo jest w fatalnym stanie - korupcja w dalszym ciągu szaleje" - powiedział b. premier.
Jako "kłamstwo" i "próbę rozpaczliwej obrony" prezes PiS uznał zarzuty wobec jego partii, że chce prowadzić wojnę przeciwko PO, wykorzystując do tego CBA. "Proszę przedstawić najmniejszy choćby dowód, że mieliśmy chociażby najmniejszy związek z akcjami CBA. Nie ma takiego dowodu, bo nie mieliśmy takiego związku" - podkreślił.
"Tusk doprowadził do zagrożenia niepodległości"
"Polskie państwo jest w fatalnym stanie, korupcja w dalszym ciągu szaleje(...) Polityka rządu Donalda Tuska doprowadziła do tego, że dyskutujemy w mediach czy Polska może być krajem niepodległym. Silne państwo jest potrzebne jak powietrze" - argumentował.
Na sobotniej konferencji wicemarszałek Sejmu Krzysztof Putra przyznał, że zapoznał się z materiałami CBA w piątek. "Jest to materiał, który pokazuje gigantyczną patologię w dziedzinie procedur(...) Jest tam wątek, który ma charakter kryminalny, ale jest też wątek natury politycznej: wykorzystywania wysokich stanowisk do prowadzenia takich działań, które mają przynieść jakieś istotne efekty polityczne" - mówił.
Putra wyraził nadzieję, że dokumentacja przekazana przez CBA będzie ujawniona oraz będą wyciągnięte "daleko idące konsekwencje polityczne". "To, co się jawi w aferze hazardowej, to jest mało, przy tym co się jawi przy aferze stoczniowej" - dodał.
"Jestem załamany tym, do jakiego stanu można doprowadzić państwo" - powiedział.
Brudziński: to dzień hańby Donalda Tuska
Wybrany w sobotę na szefa Komitetu Wykonawczego PiS Joachim Brudziński podkreślił, że dzień ujawnienia informacji dotyczących ewentualnych nieprawidłowości dotyczących stoczni to "dzień hańby" premiera Donalda Tuska i parlamentarzystów PO.
W piątek szef Kancelarii Premiera Tomasz Arabski złożył do prokuratora generalnego zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa w procesie sprzedaży składników majątku stoczni w Szczecinie i Gdyni. Jednocześnie Arabski zawiadomił o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez Kamińskiego, które miało polegać na tym, że mimo iż szef CBA miał dowody pozwalające na wszczęcie postępowania karnego ws. sprzedaży majątku stoczni nie zawiadomił prokuratury.
Zdaniem Kancelarii Premiera, szef CBA jako funkcjonariusz publiczny nie dopełnił obowiązku, przez co doszło do działania na szkodę interesu publicznego. Arabski powołuje się na dwa pisma przesłane do premiera przez szefa CBA.
Pierwsze ma datę 6 października i informuje o niezgodnych z prawem zachowaniach osób pełniących funkcje publiczne w procesie sprzedaży składników majątku stoczni w Gdyni i Szczecinie. Drugie z 9 października jest jego uzupełnieniem. Z obu pism wynika, że w toku prowadzonych przez CBA czynności zgromadzono dowody wskazujące na uzasadnione podejrzenie popełnienie przestępstwa przez wskazane w tych materiałach osoby pełniące funkcje publiczne. Sobotnia "Rzeczpospolita" podaje, że w materiałach pojawiają się nazwiska ministra skarbu Aleksandra Grada i zdymisjonowanego wiceministra gospodarki Adama Szejnfelda.
"Rzeczpospolita" napisała, że o wszczęcie śledztwa w sprawie stoczni prosił CBA poseł PiS Zbigniew Kozak. Powoływał się przy tym na pismo szefa Związku Zawodowego Stoczniowiec Leszka Świętczaka, który twierdzi, że wiele składników majątkowych Stoczni Gdynia zostało na niejasnych zasadach przekazanych do spółek córek. Świętczak wskazywał na firmy Europlazma i Euro-Guard, które zostały sprzedane za niewielkie pieniądze, ok. kilkuset tysięcy złotych, osobom fizycznym. Tymczasem zobowiązania wobec tych spółek sięgały kilku milionów. Po przejęciu firm stocznia uregulowała zaległe zobowiązania.
ARP: każdy mógł kupić stocznie
Agencja Rozwoju Przemysłu poinformowała w sobotę w oświadczeniu, że spółki córki stoczni Gdynia - Europlazma Serwis i Euro-Guard zostały sprzedane w ramach konkurencyjnych przetargów i każdy mógł w nich wziąć udział. Informacje w mediach o tym, że spółki te zostały sprzedane za niewielkie pieniądze, są nieprawdziwe - zapewnia ARP.
Rząd organizuje obecnie nowy przetarg na sprzedaż stoczni: przetarg w sprawie głównych aktywów stoczni Gdynia odbędzie się 26 listopada, a zakładu w Szczecinie 27 listopada. Minister skarbu Aleksander Grad mówił w połowie września, że do końca listopada powinno dojść do podpisania umów przedwstępnych z inwestorami.