Most Północny bez nadzoru
Dodano:
Od pięciu miesięcy nowa przeprawa w stolicy powstaje bez opieki inżyniera kontraktu, której wymaga Unia Europejska. Czy odbije się to na jakości prac? - pyta "Życie Warszawy".
Wzdłuż 3,4 km budowanej trasy między Wisłostradą i Modlińską w grunt wgryzają się potężne palownice. Trwa wwiercanie 650 pali, na których oprą się przyszłe wiadukty dojazdowe do mostu. Wielka budowa przeprawy przez Wisłę ruszyła 21 kwietnia. Tymczasem dopiero w październiku Zarząd Miejskich Inwestycji Drogowych podpisał wartą 9,3 mln zł umowę z ZBM Inwestor Zastępczy, któremu powierzył funkcję tzw. inżyniera kontraktu. Ale na budowie jeszcze ZBM nie ma.
Obecności firmy będącej inżynierem kontraktu żąda UE. Ale nawet bez unijnego wymogu jej rola na budowie jest trudna do przecenienia. W imieniu inwestora, w tym przypadku miasta, pilnuje, żeby inwestycja była realizowana bez odstępstw od projektu, bez dodatkowych kosztów i w terminie. Tymczasem dotychczas gigantyczną budowę Trasy Mostu Północnego nadzorował tylko jeden urzędnik oddelegowany przez ZMID (większość pracowników tej instytucji to urzędnicy bez uprawnień inżynierskich). Dla wykonawcy, czyli konsorcjum Pol-Aquy, brak inżyniera kontraktu to wymarzony scenariusz: mniejszy nadzór i większa swoboda działania - czytamy dziś na łamach "Życia Warszawy".