Rewizja w Domu Polskim w Iwieńcu u Andżeliki Borys
Władze chcą przejąć Dom Polski?
- Są dwa piętra. Pierwsze już zostało spisane. Wchodzą do wszystkich pokoi i spisują krzesła itd. Teraz są na drugim piętrze - dodał działacz ZPB z kręgu Andżeliki Borys, Andrzej Poczobut, który jest obecny podczas rewizji. Jego zdaniem, "wygląda na to, że władze przygotowują się do przejęcia tego Domu". - Pani Teresa Sobol jest od dłuższego czasu nękana przesłuchaniami i zastraszana. Celem tych działań jest zmuszenie jej i innych do przejścia do Związku Polaków popieranego przez reżim (Alaksandra) Łukaszenki - ocenił.
Dochodzenie trwa od października
Jak dodał, pracownica działu finansowego wytłumaczyła podczas rewizji, że ma od MSW polecenie przeprowadzenia kontroli i spisania całego majątku w ramach postępowania sprawdzającego związanego z anonimowymi skargami. Teresa Sobol była na początku października przesłuchiwana w wydziale finansowym Komitetu Kontroli Państwowej na temat sposobu finansowania działalności Domu Polskiego. Komitet wszczął dochodzenie sprawdzające w sprawie działalności Domu Polskiego w następstwie anonimu sugerującego nieprawidłowości finansowe.
Jak powiedziała Teresa Sobol, "o godz. 14 (godz. 13 czasu polskiego) mają przyjechać z Komitetu Kontroli Państwowej zadać dodatkowe pytania". - Jedno się skończy, drugie się zaczyna - skomentowała.
Łukaszenka nie uznaje Związku Polaków, kierowanego przez Borys
Władze w Mińsku nie uznają kierowanego przez Andżelikę Borys Związku Polaków, który polskie władze uważają za jedyny prawomocny. Borys została wybrana na prezesa na zjeździe w marcu 2005 roku i ponownie na kolejnym zjeździe w marcu 2009 roku. Białoruskie władze popierają zaś nieuznawaną przez Warszawę organizację o tej samej nazwie, którą kierował Józef Łucznik, a od września Stanisław Siemaszko. Józef Łucznik został wybrany na prezesa w sierpniu 2005 r., gdy po wyborze Borys - na zlecenie władz białoruskich, które nie uznały prawomocności marcowego zjazdu - powtórzono zjazd ZPB w Wołkowysku koło Grodna, czego z kolei nie uznały władze polskie.
PAP, dar