Julke majstrował przy nagraniach. Zniszczył rozmowę z Tuskiem

Dodano:
fot. PAP Źródło: PAP
Sławomir Julke który w lipcu 2008 ujawnił nagrania, na których prezydent Sopotu Jacek Karnowski miał złożyć propozycję korupcyjną, przekazał prokuratorom plik ze skopiowanymi nagraniami, jednak to najważniejsze, na którym donosi premierowi Tuskowi na prezydenta Sopotu wyciął i kombinerkami zniszczył dyktafon.
W lipcu 2008 r. "Rzeczpospolita" ujawniła nagrania prezydenta Sopotu, które Julke dokonał z ukrycia. Słyszymy na nich, jak prezydent Sopotu, Jacek Karnowski mówi biznesmenowi, że po ewentualnej przebudowie kamienicy w centrum miasta chciałby "mieć tam jedno mieszkanie". Przed prokuratorem Julke zeznał, że zniszczył dyktafon kombinerkami, a jedynym dowodem, potwierdzającym jego wersję, jest płyta z nagraniami, którą przedstawił prokuraturze. Nie dostarczył jednak samego dyktafonu, ale wyłącznie płytę z kopiami rozmów, w tym również tę z Karnowskim o mieszkaniu. To jednak nie jedyne nagranie jakie miał w swoich zbiorach Julke.

Po co nagrywał Tuska?

Jak dowiedziała się „GW", na płycie Julkego jest nie jeden plik dźwiękowy, lecz aż osiem - w sumie ponad godzina nagrań. Biznesmen nagrał również rozmowę z premierem Donaldem Tuskiem, kiedy powiadamiał go o korupcyjnej propozycji Karnowskiego. Jednak na pliku z nagraniem, które Julke przekazał prokuraturze nie ma tej rozmowy. Biznesmen chciał porozmawiać z premierem i poinformować go o korupcyjnej propozycji Karnowskeigo. Taka okazja nadarzyła się 6 lipca, kiedy premier po meczu na sopockim boisku schodził do szatni. Wówczas biznesmen podszedł do niego i powiedział o swojej rozmowie z Karnowskim. Premier odparł tylko: "Przyjąłem do wiadomości".

Bez dyktafonu trudno stwierdzić autentyczność rozmów

Zbigniew Ziobro na konferencji prasowej oskarżył premiera o złamanie prawa i zlekceważenie propozycji korupcyjnej ponieważ dotyczyła jego kolegi. Jednak premier udowodnił, że zachował się w tej sprawie prawidłowo i Ziobro musiał ustąpić. Ponieważ dzień po rozmowie z Julkem polecił sprawdzić, czy zawiadomienie na Karnowskiego rzeczywiście wpłynęło, a sam nie wpływał na prokuratorów ani nie kontaktował się z Karnowskim. „GW" ujawnia, że Julke celowo nie skopiował pliku z Tuskiem na płytę. Ponieważ wśród dostarczonych prokuraturze nagrań z tego dnia są dwa pliki nagrane bezpośrednio przed i tuż po rozmowie z premierem. Pierwszy - to odgłosy meczu. Drugi - to rozmowa Julkego z nieznanymi nam osobami, najwyraźniej wtajemniczonymi w sprawę. Z ciągu nagrań wynika więc, że Julke musiał skasować rozmowę z Tuskiem. Czego obawiał się biznesmen? To wciąż pozostaje niewyjaśnione. I po co w ogóle nagrywał rozmowę, w której donosi premierowi o lokalnej aferze korupcyjnej? Czy próbował zastawić na Tuska pułapkę? Trudno jest dzisiaj cokolwiek udowodnić, ponieważ Julke zniszczył dyktafon, a bez niego, jak twierdzi prokuratura, trudno jest wykonac ekspertyzy nagrań, stwierdzajace ich autentyczność. 

Gazeta przypomina, że jeszcze rok temu, biznesmen mówił prasie, że nie chciał nagrać premiera. - Właściwie nie nagrywałem premiera, tylko odgłosy z meczu - tłumaczył w ubiegłym roku Julke, zapewniając, że „chciał mieć dowód, że tego dnia tam był, że zachował się lojalnie wobec partii, bo uprzedził premiera, że wybuchnie afera". - Zresztą celowo nie nagrywałem czytelnie Tuska, na sam moment rozmowy dyktafon schowałem do kieszeni – powiedział Julke w zeszłym roku. Tłumaczył się również "Rzeczpospolitej". - Zabierałem go [dyktafon] zawsze, gdy spodziewałem się spotkać Karnowskiego, którego się obawiałem. Specjalnie mówiłem do pana premiera bardzo cicho, prawie na ucho, tak by nie było możliwości nagrania, co Donald Tusk zapewne potwierdzi. Jakiekolwiek sugestie, że nagrywałem premiera, to próba zdyskredytowania całej sprawy – powiedział. I dodał, że nagranie jest nieczytelne.

Kto jeszcze jest na nagraniach?

Kogo nagrywał biznesmen? Sopockich prawników, biznesmenów, wiceprezydenta miasta Pawła Orłowskiego. Jest też spotkanie sopockich konserwatystów w klubie Spatif z Jarosławem Gowinem. I nagranie odgłosów meczu z 6 lipca, a nawet plik dźwiękowy, na którym nikt nie rozmawia, słychać jedynie kroki idącej osoby. Oraz oczywiście kluczowa rozmowa z Karnowskim – pisze gazeta. Wartość tego ostatniego nagrania jest kwestionowana. Przede wszystkim prokuratura wciąż nie ustaliła, czy z tej rozmowy rzeczywiście pada propozycja korupcyjna. Z informacji gazety wynika wręcz, że w stenogramach nikt nie mówi nic obciążającego, wskazującego na przestępstwo.

"Gazeta Wyborcza", gazeta.pl, dar

 


Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...