SKW tłumaczy się z inwigilowania Skrzypczaka
Skrzypczak pod lupą?
Według sobotniej "Rzeczpospolitej" w połowie października w Kołobrzegu, gdzie przez wiele lat mieszkał były dowódca Wojsk Lądowych gen. Waldemar Skrzypczak, pojawili się funkcjonariusze SKW. W urzędach: miejskim, powiatowym i gminnym mieli szukać informacji dotyczących majątku generała. Miało chodzić o kilka nieruchomości leżących na terenie powiatu. Fakt wizyty potwierdził wicestarosta kołobrzeski Jerzy Kołakowski, ale nie ujawnił żadnych szczegółów. Jeszcze w sobotę MON informowało, że nie stawiało żadnych zadań SKW odnośnie badania majątku generała. Tego samego dnia SKW podało, że "z zasady nie udziela żadnych informacji o prowadzeniu konkretnych czynności służbowych wobec jakichkolwiek osób" i zapewniało, że "zawsze i w każdym przypadku realizowane są na podstawie i w granicach prawa".
Niepokorny generał
Gen. Waldemar Skrzypczak odszedł z armii po kontrowersjach wokół jego wypowiedzi o biurokracji w MON, która utrudnia zakupy sprzętu dla żołnierzy na misji. Szef MON uznał, że gen. Skrzypczak zakwestionował zasadę cywilnej kontroli nad armią. Także prezydent ocenił, że generał przekroczył dopuszczalne granice, ale zdecydował o pozostawieniu go na stanowisku. Skrzypczak podał się sam dymisji po tym, jak Klich stwierdził, że podczas rozmowy z nim generał "uznał swój błąd". Skrzypczak wyjaśniał, że jedynie okoliczności swej wypowiedzi uznał za niefortunne i podkreślał, że nie wycofał się z jej meritum.
PAP, arb