Polska zgłosiła w NATO rosyjsko-białoruskie manewry
Jak powiedział jeden z polskich dyplomatów w NATO, niedawny list Sikorskiego dotyczył nie tylko rosyjskich ćwiczeń, ale wielu spraw, poruszonych już także m.in. w październiku na spotkaniu ministrów obrony w Bratysławie.
"Przeprowadzenie tych ćwiczeń z pewnością nie przyczyniło się do tego, co nazwałbym budową zaufania. Myślę też, że zabrakło informacji i przejrzystości" - powiedział sekretarz generalny Anders Fogh Rasmussen. Dodał, że rozumie, dlaczego ćwiczenia wywołały niepokój w sąsiednich krajach. "Myślę, że Rosja powinna wziąć pod uwagę, że takie ćwiczenia mogą wzbudzać zaniepokojenie u niektórych sojuszników NATO. Muszę zarazem podkreślić, że monitorowaliśmy i obserwowaliśmy te ćwiczenia, nie uznaliśmy ich za zagrożenie dla któregokolwiek z sojuszników" - dodał.
Szef Komitetu Wojskowego NATO admirał Giampaolo Di Paola, pytany o ćwiczenia i list Sikorskiego, odparł: "Właściwie już zareagowaliśmy. Sprawa była poruszana kilka razy w Radzie NATO, nie tylko przez Polaków, ale przez kilku sojuszników. NATO pilnie obserwowała ćwiczenia. Uznaliśmy, że ćwiczenia nie stanowią żadnego zagrożenia dla jakiegokolwiek sojusznika, ale oczywiste jest, że je obserwowaliśmy. Potraktowaliśmy poważnie sprawę podniesioną przez Polskę i innych sojuszników".
Rasmussen zaznaczył zarazem, że współpracę NATO z Rosją można poprawić "w wielu dziedzinach" oraz że jest wiele obszarów, gdzie sojusz i Rosja stoją wobec tych samych zagrożeń. "Rosjanie bardzo dobrze wiedzą, że porażka NATO w Afganistanie mogłaby powodować zagrożenie także dla nich. Terroryzm, ponownie zakorzeniony w Afganistanie, mógłby rozszerzyć się przez Azję środkową na Rosję" - zauważył sekretarz generalny.
Polski minister obrony, który wyrażał zaniepokojenie ćwiczeniami jeszcze we wrześniu, pytany o nie w czwartek podkreślał, że na forum NATO podjęto "szereg inicjatyw", by uświadomić pozostałym krajom, że wnioski powinny znaleźć odzwierciedlenie w kilku obszarach.
Chodzi m.in. - jak mówił Klich - o wpływ na kształt koncepcji strategicznej NATO oraz kalendarz i charakter sojuszniczych ćwiczeń, a także planowanie wzmocnienia krajów członkowskich w Europie Środkowej. Zdaniem szefa MON wnioski powinny mieć przełożenie także na odpowiednie przygotowanie Sił Odpowiedzi NATO, które w przyszłym roku osiągną gotowość operacyjną.
Klich był pytany w czwartek, czy pojawiające się ze strony Sojuszy oceny, że NATO "przygląda się sprawie" nie są zbyt "tonujące". "Bruksela jest dalej aniżeli Warszawa od wschodniej granicy NATO, w związku z tym oprócz przyglądania się podjęliśmy analizę ćwiczeń, wyciągnęliśmy z niej wnioski, wyraziliśmy zaniepokojenie ich przebiegiem i podjęliśmy szereg inicjatyw" - odpowiedział.
Minister apelował, by nie łączyć - o co pytali dziennikarze - ćwiczeń i niedawnego incydentu, kiedy stacjonujące na Litwie w ramach obrony powietrznej nadbałtyckiej flanki NATO niemieckie myśliwce przechwyciły u wybrzeży Estonii rosyjski wojskowy samolot wczesnego ostrzegania. "Proszę o niełączenie tych zdarzeń. Ćwiczenia są ćwiczeniami, a incydenty w powietrzu zdarzają się, niezależnie od ćwiczeń" - powiedział Klich.
"Nie przesadzajmy, to że na terytorium Rosji i Białorusi odbyły się ćwiczenia Zachód 2009 i Ładoga 2009, a na terenie Rosji jeszcze ćwiczenia Kaukaz 2009, to nie znaczy, że aktualnie istnieje jakikolwiek realne zagrożenie dla naszego kraju i innych krajów członkowskich NATO" - powiedział szef MON.pap, em