Klich ma nową strategię misji w Afganistanie

Dodano:
Zapewnienie bezpieczeństwa miejscowej ludności, kontynuowanie dialogu politycznego z Afgańczykami oraz wsparcie humanitarne i pomoc rozwojowa dla mieszkańców prowincji - to główne założenia strategii dalszego zaangażowania polskich sił zbrojnych w Afganistanie, które przedstawił w czwartek szef MON Bogdan Klich. Minister tłumaczył też, że obecności polityczno-wojskowej w tym kraju nie można sprowadzać jedynie do kwestii liczebności kontyngentu.

W projekcie przewiduje się także prowadzenie działań operacyjnych przez żołnierzy, wzmocnienie szkolenia afgańskiego wojska i policji oraz wsparcie lokalnej administracji, a także konsekwentne dozbrajanie kontyngentu. Minister podał, że opracowany przez MON projekt strategii w sprawie Afganistanu w dalszym ciągu jest przedmiotem konsultacji w resorcie spraw zagranicznych. Po ich zakończeniu ma zostać przedstawiony szefowi rządu. Klich podkreślał, że perspektywa zaangażowania Polski w operacji ISAF określona jest osiągnięciem wyznaczonych celów, a nie konkretnymi terminami. - Nasze planowanie (okresu zaangażowania w misji ISAF - red.) nie jest określone kalendarzem - powiedział minister. Jak podkreślił, rząd przyjmuje założenie, że "obecność w Afganistanie jest elementem obecności całego Sojuszu Północnoatlantyckiego w tym kraju". - Uznajemy, że powinniśmy kierować się zasadą, że choć nie razem wchodziliśmy do Afganistanu, to razem winniśmy z niego wychodzić - powiedział Klich.

"Wycofanie się z Afganistanu to woda na młyn Talibów"

Szef MON przypominał w tym kontekście, że podczas nieformalnego spotkania ministrów obrony państw NATO pod koniec października w Bratysławie pojawiały się głosy polityków także spoza Sojuszu, że "każda decyzja o wycofaniu się jakiegoś kraju z Afganistanu stanowi bardzo istotne osłabienie szans na sukces", a "każde rozważanie wcześniejszego wycofania się któregokolwiek kraju z operacji jest wodą na młyn talibów". Klich poinformował, że do końca marca 2010 r. obecna, szósta zmiana polskiego kontyngentu pozostanie na dotychczasowym poziomie ok. 2 tys. żołnierzy. - Rozważamy możliwość wzmocnienie go o 200-osobowy odwód strategiczny pod koniec zimy, gdy zwiększy się aktywność przeciwników - podał minister.

Potrzeba mądrych i doświadczonych żołnierzy

Obecny na spotkaniu z mediami płk Rajmund Andrzejczak, który dowodził IV i V zmianą polskich żołnierzy w Afganistanie, pytany o optymalną wielkość kontyngentu mówił, by "nie ulegać magii cyfr" i sugerował, by nie koncentrować się na liczbach, tylko zadaniach. - Mamy to, co jest najważniejsze, to co jest potrzebne do prowadzenia działań - mądrych i rozważnych żołnierzy, ludzi doświadczonych i profesjonalnych - powiedział. Klich uważa również, że podnoszone na niedawnym spotkaniu w Bratysławie głosy wojskowych o konieczności zwiększenia sił międzynarodowych w Afganistanie o 40 tys. żołnierzy są słuszne. - Podzielam opinię, że rok 2010 będzie kluczowy. Jeżeli NATO chce szybciej zakończyć swoją misję w Afganistanie, to w przyszłym roku winno nie tylko wzmocnić swoje siły, ale także zmienić priorytety strategii - powiedział Klich. Minister ocenił, że "ci, którzy uznają, że z Afganistanu należy szybko i jednostronnie się wycofać, nie mają racji". Jak przekonywał, wśród zasadniczych powodów naszej obecności w tym kraju są m.in. wiarygodność Polski w NATO i wiarygodność Sojuszu w polityce bezpieczeństwa międzynarodowego.

"Jesteśmy im coś winni"

Przekonywał też, że "jesteśmy winni coś ludności Afganistanu". - Polskę i Afganistan, zwłaszcza w latach 80-tych, łączyły nie tylko wzajemna sympatia, ale także interesy. Mudżahedini w Afganistanie dzięki swojej wojnie, którą wypowiedzieli inwazji sowieckiej, odciążyli nas i sprawili, że inwazja sowiecka w roku 1981 już nie wchodziła w rachubę - powiedział Klich. - Innymi słowy (Afgańczycy-red.) dali nam szansę na to, aby w Polsce rozwijała się opozycja demokratyczna i aby ruch Solidarności mógł osiem lat później doprowadzić do sukcesu, jakim były Okrągły Stół, wolne wybory i powołanie demokratycznego rządu Tadeusza Mazowieckiego - dodał.

Wśród argumentów za zaangażowaniem w misji ISAF Klich wymienił także "zdrowie polskiej młodzieży". - Wszyscy wiemy, gdzie jest produkowana zasadnicza część narkotyków, większość jest wytwarzana w Afganistanie - powiedział, dodając, że szlaki ich przerzutu biegną także przez Polskę.

PAP, dar

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...