Słaba ona, słaby on

Dodano:
Nikt nie ma złudzeń, ani Catherine Ashton jako szefowa unijnej dyplomacji, ani Herman Van Rompuy jako prezydent Unii nie są postaciami wielkiego formatu. Na arenie międzynarodowej są przy tym niemal kompletnie nieznani. Oznacza to, że pozycja najważniejszych krajów unijnych jako głównych rozdających jest niezachwiana.
Wykształcenia i pracowitości obojga nowowybranych nie ma sensu kwestionować. Ale anonimowość, brak doświadczenia w polityce zagranicznej i brak silnej osobowości to niewątpliwe mankamenty lady Ashton i Van Rompuya. Mankamenty, które przesądziły o ich wyborze. Sytuacja przypomina mi wybory przewodniczącego Komisji Europejskiej sprzed 5 lat, kiedy to wybrano szerzej nieznanego premiera Potugalii. Jose Manuel Barroso został wtedy szefem Komisji bo był dostatecznie anonimowy i pozbawiony silnej charyzmy. Czyli nikomu nie zagrażał.

Tu sytuacja jest o tyle złożona, że o ile w przypadku przewodniczącego rady wiadome było, że będzie to raczej polityk o typie negocjatora a nie lidera, o tyle w przypadku wysokiego przedstawiciela łudzono się, iż zostanie nim polityk większego formatu. Z kolei nominacja dla lady Ashton to kompromis wobec socjalistów, kobiet i Brytyjczyków.

Krótko mówiąc, karty w Unii Europejskiej dalej będzie rozdawać kilku najsilniejszych graczy a jako, że na bezrybiu i rak ryba, największą gwiazdą unijną będzie Jose Manuel Barroso (jemu ten wybór też był na rękę).


Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...