Samobójcy nie godni listu od prezydenta?
Dodano:
Od czasów Abrahama Lincolna prezydenci USA wysyłali listy kondolencyjne do rodzin żołnierzy poległych na polu bitwy, niezależnie od tego czy zginęli od ognia wroga czy w wypadku. Nie dotyczy to jednak samobójców, pisze „New York Times”.
Po tym jak w czerwcu, Gregg Keeslin zabił się w Iraku jego rodzina spodziewała się listu od prezydenta Baracka Obamy. Jedyne co otrzymali to telefon od oficjeli, którzy przekazali rodzinie informację, że list nie zostanie wysłany, gdyż ich syn popełnił samobójstwo - podaje „New York Times".
– Jesteśmy w szoku – powiedział ojciec żołnierza w wywiadzie dla „New York Times". Zgodnie z niepisaną praktyką, którą stosuje się od czasów administracji Clintona, prezydent nie ma obowiązku wysyłania listu do rodzin tych żołnierzy, którzy odebrali sobie życie, nawet jeśli stało się to na froncie wojennym, podają wysocy rangą urzędnicy wojskowi. Podstawy takiej praktyki wzięły się prawdopodobnie z protokołu przekazywanego sobie przez kolejne administracje, który mówi o tym, że samobójstwo nie jest śmiercią honorową.
– Rodziny samobójców nie tylko czują wstyd, ale są także wyalienowane przez wojsko oraz rząd. List od prezydenta mógłby chociaż trochę poprawić ich samopoczucie i dać poczucie, że ktoś docenienia ich stratę – mówi Kim Ruocco, szef stowarzyszenia, które pomaga rodzinom osób, które popełniły samobójstwo.
Władze Białego Domu twierdzą jednak, że robią co mogą, a prezydent „myśli i modli się za wszystkich którzy stracili bliskich w trakcie konfliktów zbrojnych".
pw
– Jesteśmy w szoku – powiedział ojciec żołnierza w wywiadzie dla „New York Times". Zgodnie z niepisaną praktyką, którą stosuje się od czasów administracji Clintona, prezydent nie ma obowiązku wysyłania listu do rodzin tych żołnierzy, którzy odebrali sobie życie, nawet jeśli stało się to na froncie wojennym, podają wysocy rangą urzędnicy wojskowi. Podstawy takiej praktyki wzięły się prawdopodobnie z protokołu przekazywanego sobie przez kolejne administracje, który mówi o tym, że samobójstwo nie jest śmiercią honorową.
– Rodziny samobójców nie tylko czują wstyd, ale są także wyalienowane przez wojsko oraz rząd. List od prezydenta mógłby chociaż trochę poprawić ich samopoczucie i dać poczucie, że ktoś docenienia ich stratę – mówi Kim Ruocco, szef stowarzyszenia, które pomaga rodzinom osób, które popełniły samobójstwo.
Władze Białego Domu twierdzą jednak, że robią co mogą, a prezydent „myśli i modli się za wszystkich którzy stracili bliskich w trakcie konfliktów zbrojnych".
pw