Niegrzecznemu wolno więcej
Dodano:
Afera wokół romansów Tigera Woodsa wyraźnie pokazuje, że jak rozmytym i dalekim od obiektywizmu jest pojęcie norm społecznych. To, czy dany człowiek zostanie napiętnowany przez opinię publiczną zależy w dużej mierze od społecznej konwencji.
Czy amerykański sportowiec, którego kolejne romanse bezlitośnie ujawnia prasa, zachował się nagannie? Odpowiedź wydaje się oczywista. Zdradził żonę, złamał daną jej przysięgę i postąpił wbrew przyjętym społecznie sposobom zachowania. Innymi słowy, pogwałcił istniejące normy.
Jednak te społeczne ramy właściwego postępowania są niezwykle płynne i zmienne w czasie. To, co jeszcze nie tak dawno było uznawane za zachowanie dewiacyjne, dziś zamiast powszechnego oburzenia budzi co najwyżej ironiczny uśmiech, jak choćby historie o kobietach w wiktoriańskiej Anglii, które przystępując do kąpieli gasiły światło zawstydzone nagością własnego ciała.
Co więcej, społeczne normy zmieniają się nie tylko w czasie. Nawet w tej samej epoce są stosowane bardzo wybiórczo. Identyczne zachowania są oceniane diametralnie różnie w zależności od osoby, która jest ich bohaterem. Dziesięć kochanek Woodsa, do których jak dotychczas dotarła prasa to zaledwie niewielki procent czy może nawet promil kobiet, które przewinęły się przez wille Silvio Berlusconiego. Tymczasem włoski premier niezmiennie króluje na szczytach władzy, podczas gdy amerykański sportowiec został z niego brutalnie zrzucony. I bynajmniej za tę różnicę nie jest odpowiedzialny większy purytanizm Amerykanów. Skandalistów, niegrzecznych chłopców i dziewczynek, którym wiecznie się pobłaża nie brak przecież także po drugiej stronie oceanu.
Woods padł jednak ofiarą swojego wyidealizowanego wizerunku, który rocznie przynosił mu blisko 100 milionów dolarów, a obecnie przyczynia się do jego upadku. Amerykański sportowiec otrzymał dziś etykietę czy też gębę rozpustnika na tej samej zasadzie jak przed kilkunastoma laty zapracował sobie na etykietę przykładnego męża i ojca. Gdyby od samego początku swojej kariery kreował się na buntownika, niegrzecznego chłopca spoza establishmentu, kolejnych dziesięć kochanek na koncie jedynie pomogłoby jego karierze. A tak światowa opinia publiczna będzie krytykować go równie zdecydowanie jak zagorzale kibicuje seksualnym ekscesom Paris Hilton.
Jakże karykaturalnie brzmi z tej perspektywy słynne zdanie Kanta: „niebo gwiaździste nade mną, prawo moralne we mnie".
Jednak te społeczne ramy właściwego postępowania są niezwykle płynne i zmienne w czasie. To, co jeszcze nie tak dawno było uznawane za zachowanie dewiacyjne, dziś zamiast powszechnego oburzenia budzi co najwyżej ironiczny uśmiech, jak choćby historie o kobietach w wiktoriańskiej Anglii, które przystępując do kąpieli gasiły światło zawstydzone nagością własnego ciała.
Co więcej, społeczne normy zmieniają się nie tylko w czasie. Nawet w tej samej epoce są stosowane bardzo wybiórczo. Identyczne zachowania są oceniane diametralnie różnie w zależności od osoby, która jest ich bohaterem. Dziesięć kochanek Woodsa, do których jak dotychczas dotarła prasa to zaledwie niewielki procent czy może nawet promil kobiet, które przewinęły się przez wille Silvio Berlusconiego. Tymczasem włoski premier niezmiennie króluje na szczytach władzy, podczas gdy amerykański sportowiec został z niego brutalnie zrzucony. I bynajmniej za tę różnicę nie jest odpowiedzialny większy purytanizm Amerykanów. Skandalistów, niegrzecznych chłopców i dziewczynek, którym wiecznie się pobłaża nie brak przecież także po drugiej stronie oceanu.
Woods padł jednak ofiarą swojego wyidealizowanego wizerunku, który rocznie przynosił mu blisko 100 milionów dolarów, a obecnie przyczynia się do jego upadku. Amerykański sportowiec otrzymał dziś etykietę czy też gębę rozpustnika na tej samej zasadzie jak przed kilkunastoma laty zapracował sobie na etykietę przykładnego męża i ojca. Gdyby od samego początku swojej kariery kreował się na buntownika, niegrzecznego chłopca spoza establishmentu, kolejnych dziesięć kochanek na koncie jedynie pomogłoby jego karierze. A tak światowa opinia publiczna będzie krytykować go równie zdecydowanie jak zagorzale kibicuje seksualnym ekscesom Paris Hilton.
Jakże karykaturalnie brzmi z tej perspektywy słynne zdanie Kanta: „niebo gwiaździste nade mną, prawo moralne we mnie".