Polityczne Darwiny 2009
Dodano:
Głupota jest zbawienna. Uratowała ludzkość od genów pewnego mechanika, który założył się, że może przez pół dnia uprawiać seks. Wygrał, bo łyknął całe opakowanie viagry. Zaraz po zwycięstwie zmarł na zawał. Czy któryś z polskich polityków zachował się równie głupio? Oto laureaci politycznych Darwinów 2009.
1. Kazimierz Marcinkiewicz
Najpierw wysłał tabloidom zdjęcie nowej narzeczonej, potem obraził się za nazwanie jej „kochanką", a na koniec sprzedał im zdjęcia ze ślubu i pojechał z „Vivą" do Wenecji. Chwalili się garniturem do Armaniego, suknią od Prady i jedzeniem „sałatki z lobstera, takiego dużego raka”. Choćby Isabel do końca życia siedziała w weneckiej gondoli, choćby jadła już same duże raki, a nawet i muszle Saint Jacques, to i tak dla milionów Polaków pozostanie dziewczyną ze słynnej rozmowy z Kaziem w TVN 24: „Mam fajną, ej, mam fajną tą… Mam fajną koszulkę. Oh, Isabel… Kochasz mnie? Bardzo”. No i autorką wysmakowanej poezji: „Walki z mediami nie ma co prowadzić/ Bo tylko na zdrowiu można stracić/ Więcej o mediach pisać nie będę i nie muszę/ Na inny temat skieruję mą poetycką duszę”. Nawet jeśli artystyczna dusza Izabeli całkiem zamilknie, to Kazio powrotu do polityki już nie ma. Chyba że w gondoli.
2. Jan Rokita
Premier z Krakowa zamiast gondoli wybrał niemiecki samolot. Były poseł PO krzyczał na jego pokładzie, jakby gestapo obdzierało go ze skóry: „Ratujcie mnie! Biją mnie Niemcy! Proszę państwa, państwo są Polakami.
Ratujcie mnieee!". Polacy nie dość, że nie pomogli, to jeszcze go popędzali: „Proszę wyjść z samolotu". Skończyło się na tym, że wyprowadziła go policja. Do dziś nie za bardzo wiadomo, o co poszło. Najgłupiej w tym wszystkim brzmiała jednak jego relacja z niemieckiej komendy, na której premier z Krakowa spędził noc: „Wyzywano mnie od arszlochów, czyli dziur w męskim odbycie, a następnie próbowano wyłudzić ode mnie 8 tys. euro. Wyzwiska, szyderstwa, kajdanki... przypomniały mi się lata 80. Padłem ofiarą niechęci do Polaków”. To nie koniec prześladowań. Bawarski sąd przysolił Rokicie 3 tys. euro grzywny, a prokuratura wydała za nim list gończy. Wszystko przez skąpstwo.
3. Komisja Przyjazne Państwo
Parafrazując słynne słowa Jacques’a Chiraca, posłowie tej komisji stracili okazję, by siedzieć cicho, i przygotowali jeden z najgorszych gniotów w historii Sejmu III RP. Chodzi o ustawę szczypiorkową, która skazywała na areszt babcie handlujące na ulicy drobnicą. Przewidywała też konfiskatę towaru, znaczy się szczypiorku. Na szczęście w obronie handlarek rejtanem rzucili się posłowie spoza Przyjaznego Państwa: „Żeby od razu stawiać babcię pod ścianą? Czy nie można by uratować jej od tego rozstrzelania?". Komisja postanowiła okazać babciom miłosierdzie i wykreśliła z ustawy handel małymi ilościami płodów rolnych oraz runa leśnego. Wypowiedziała za to wojnę „pudlarzom", czyli tym, którzy z pudeł po bananach sprzedają majtki, rajstopy i skarpety. A stąd już tylko krok do znanej z historii krucjaty przeciw spekulantom i badylarzom.
Kto jeszcze zasłużył na politycznego Darwina 2009 – przeczytaj w najnowszym świątecznym wydaniu tygodnika „Wprost" – jest już w kioskach!
Najpierw wysłał tabloidom zdjęcie nowej narzeczonej, potem obraził się za nazwanie jej „kochanką", a na koniec sprzedał im zdjęcia ze ślubu i pojechał z „Vivą" do Wenecji. Chwalili się garniturem do Armaniego, suknią od Prady i jedzeniem „sałatki z lobstera, takiego dużego raka”. Choćby Isabel do końca życia siedziała w weneckiej gondoli, choćby jadła już same duże raki, a nawet i muszle Saint Jacques, to i tak dla milionów Polaków pozostanie dziewczyną ze słynnej rozmowy z Kaziem w TVN 24: „Mam fajną, ej, mam fajną tą… Mam fajną koszulkę. Oh, Isabel… Kochasz mnie? Bardzo”. No i autorką wysmakowanej poezji: „Walki z mediami nie ma co prowadzić/ Bo tylko na zdrowiu można stracić/ Więcej o mediach pisać nie będę i nie muszę/ Na inny temat skieruję mą poetycką duszę”. Nawet jeśli artystyczna dusza Izabeli całkiem zamilknie, to Kazio powrotu do polityki już nie ma. Chyba że w gondoli.
2. Jan Rokita
Premier z Krakowa zamiast gondoli wybrał niemiecki samolot. Były poseł PO krzyczał na jego pokładzie, jakby gestapo obdzierało go ze skóry: „Ratujcie mnie! Biją mnie Niemcy! Proszę państwa, państwo są Polakami.
Ratujcie mnieee!". Polacy nie dość, że nie pomogli, to jeszcze go popędzali: „Proszę wyjść z samolotu". Skończyło się na tym, że wyprowadziła go policja. Do dziś nie za bardzo wiadomo, o co poszło. Najgłupiej w tym wszystkim brzmiała jednak jego relacja z niemieckiej komendy, na której premier z Krakowa spędził noc: „Wyzywano mnie od arszlochów, czyli dziur w męskim odbycie, a następnie próbowano wyłudzić ode mnie 8 tys. euro. Wyzwiska, szyderstwa, kajdanki... przypomniały mi się lata 80. Padłem ofiarą niechęci do Polaków”. To nie koniec prześladowań. Bawarski sąd przysolił Rokicie 3 tys. euro grzywny, a prokuratura wydała za nim list gończy. Wszystko przez skąpstwo.
3. Komisja Przyjazne Państwo
Parafrazując słynne słowa Jacques’a Chiraca, posłowie tej komisji stracili okazję, by siedzieć cicho, i przygotowali jeden z najgorszych gniotów w historii Sejmu III RP. Chodzi o ustawę szczypiorkową, która skazywała na areszt babcie handlujące na ulicy drobnicą. Przewidywała też konfiskatę towaru, znaczy się szczypiorku. Na szczęście w obronie handlarek rejtanem rzucili się posłowie spoza Przyjaznego Państwa: „Żeby od razu stawiać babcię pod ścianą? Czy nie można by uratować jej od tego rozstrzelania?". Komisja postanowiła okazać babciom miłosierdzie i wykreśliła z ustawy handel małymi ilościami płodów rolnych oraz runa leśnego. Wypowiedziała za to wojnę „pudlarzom", czyli tym, którzy z pudeł po bananach sprzedają majtki, rajstopy i skarpety. A stąd już tylko krok do znanej z historii krucjaty przeciw spekulantom i badylarzom.
Kto jeszcze zasłużył na politycznego Darwina 2009 – przeczytaj w najnowszym świątecznym wydaniu tygodnika „Wprost" – jest już w kioskach!