Lato wygrał z opozycją
Lato górą
Wyniki tego głosowania pokazały, że mobilizacja opozycji wyraźnie osłabła po porażce w wyborach przewodniczącego obrad. Kandydat działaczy niechętnych prezesowi Lacie - Jarosław Ostrowski - przegrał wówczas ze zgłoszonym przez władze związku Zdzisławem Łazarczykiem dopiero w trzeciej turze, stosunkiem głosów 49:55. W tej sytuacji przyjęto porządek obrad przygotowany przed zjazdem. Jednym z jego punktów będzie głosowanie nad absolutorium dla członków zarządu, które - w przypadku porażki - nie skutkuje jednak odwołaniem przedstawicieli tego gremium.
Smuda uczyni cuda
Przemawiając do delegatów prezes PZPN przyznał m.in., że zabrakło mu odwagi, by wcześniej zwolnić Leo Beenhakkera z funkcji trenera reprezentacji. - Za późno zauważyłem, że dobra relacja między Beenhakkerem a piłkarzami wypaliła się. Mam przy tym nadzieję, że nowy selekcjoner - Franciszek Smuda, którego popiera większość społeczeństwa i kibiców, może liczyć na przychylność w ocenie swojej pracy - dodał.
Wszystkiemu są winne media
Lato zaapelował, by nie stwarzać atmosfery, że "wszyscy na tej sali są zarażeni wirusem korupcji czy złej woli". Tym stwierdzeniem rozpoczął część przemówienia poświęconą mediom. Zarzucił im nagonkę na PZPN, skupianie się na tropnieniu afer, tendencyjne informowanie o działaniach władz, m.in. poprzez pomijanie sukcesów związku. - Kilka długoterminowych umów, które ostatnio podpisaliśmy, zapewni związkowi stabilizację finansową na długie lata. To jedno z osiągnięć obecnych władz związku - zaznaczył Lato
Zgoda buduje
Jak dodał, PZPN jeszcze więcej wysiłku włoży w systematyczne podnoszenie poziomu szkolenia trenerów i młodzieży. - Wielu młodych szkoleniowców wyjedzie w najbliższym czasie na staże w klubach i federacjach zagranicznych, a zdobytą tam wiedzę spożytkuje w kraju - wyjaśnił. Na zakończenie zaapelował do wszystkich, którym zależy na rozwoju polskiego futbolu, o wspólną pracę w tym kierunku. - Tylko zgoda buduje - podsumował Grzegorz Lato.
Przeciwnicy Laty nie składają broniPoseł Mieczysław Golba, delegat Podkarpackiego ZPN i jeden z przedstawicieli opozycji wobec obecnych władz PZPN, zapowiedział, że opozycja wobec Laty chce szczegółowo przeanalizować nagrania ze zjazdu PZPN, by zbadać, czy liczenie głosów podczas wyboru przewodniczącego obrad było prawidłowe. - Dokładnie sprawdzimy zapis telewizyjny z tych głosowań. Musimy być pewni, czy ci, co liczyli, nie pomylili się. A jeśli się pomylili, czy był to przypadek, czy celowe działanie. Jeśli celowe, to wydaje się, że mogą mieć problem, a pewne organy tym się zainteresują. Sam jestem ciekaw, czy te dwa pierwsze głosowania były rzeczywiście takie łeb w łeb - powiedział Golba.
Według niego, kwestia wyboru przewodniczącego zjazdu miała kluczowe znaczenie. - Tak jest na wszystkich Walnych Zgromadzeniach, nie tylko w związkach sportowych. Jeśli przewodniczący odpowiednio prowadzi zjazd, ukierunkowuje posiedzenie, to można wiele dokonać. A jeśli jest nim tzw. hamulcowy, który ciągle zaciąga "ręczny", to nigdzie nie pojedziemy, a silnik zatrzemy na samym początku. Źle się stało, że nie wygraliśmy tych pierwszych głosowań, ale jest iskierka nadziei na święta, że w PZPN można coś zmienić - dodał. Jego zdaniem bowiem, opozycja nie poniosła porażki. - Przecież prawie 50 delegatów na Walne Zgromadzenie jawnie opowiedziało się, za zmianami. To pokazuje, że jest szansa na zmiany w PZPN, jeśli nie teraz, to w przyszłości. O jakiegoś czasu niestety tkwimy w tym samym miejscu i słyszymy, że zmiany będą, że zarządzanie się poprawi, a przez 12 miesięcy Grzegorz Lato i jego ekipa dbali głównie o budżet i kasę, ale poszczególnych członków zarządu - argumentował Golba.
Minister pomoże?
PAP, arb