Prezydent Kaczyński stanie przed komisją hazardową?
Ustawa warta miliard złotych
Kim jest Blass? Do USA wyemigrował w 1968 roku. Dzięki temu, że zrobił wielką karierę w nauce i biznesie, mógł ufundować setki stypendiów dla młodych naukowców z Polski. Między innymi za te zasługi odznaczył go prezydent Aleksander Kwaśniewski. Od kilku lat Blass współpracuje z firmą GTech - a to właśnie ta firma miała skorzystać na ustawie hazardowej, którą - jak utrzymuje PO - Przemysław Gosiewski otrzymał od lobbystów z Totalizatora Sportowego. Gdyby przepisy weszły w życie GTech mógł na tym zarobić nawet miliard złotych.
Miliony od GTechu
Przed kilkoma tygodniami prokuratura wznowiła śledztwo zawieszone w 2001 r., a dotyczące wypłacenia Blassowi przez GTech 20 mln dolarów za doradzanie przy negocjowaniu kontraktu z Totalizatorem Sportowym w 2001 r. Urbaniak sugerował związek Wassermanna z tą sprawą, poseł PiS bowiem był prokuratorem krajowym w czasie, gdy zaczęła się afera z tymi 20 milionami. Tak naprawdę jednak śledczy mają liczyć na to, że przez Blassa "wciągną" w aferę Lecha Kaczyńskiego, który zna Blassa od dziesięciu lat - a ostatnio spotkał się z nim w lutym 2006. Oficjalnie rozmawiali o wspieraniu polskich stypendystów w USA. Posłowie PO sceptycznie przyjmują tę wersję. – Trzeba wyjaśnić, ile było takich spotkań i czy rozmowa z Blassem miała wpływ na kształt opinii Draby – mówi Neumann.Kaczyński w pułapce?
– Ta sprawa ma dla nas jeszcze inne znaczenie. Gdy ktoś zażąda konfrontacji Donalda Tuska z Mariuszem Kamińskim, my będziemy mogli odpowiedzieć żądaniem skonfrontowania prezydenta z Blassem - tłumaczy inny poseł PO. Nawet jednak jeśli Kaczyński skonfrontowany z Blassem nie zostanie już samo pojawienie się jego nazwiska w kontekście afery może mu zaszkodzić. Jeśli zostanie wezwany przed komisję nie będzie dobrego wyjścia z sytuacji - unikając przesłuchania stworzy wrażenie, że ukrywa prawdę. Jeśli zaś stawi się przed komisją można się spodziewać bardzo gorącego przesłuchania, które również odbije się na jego szansach na reelekcję.
"Rzeczpospolita", arb