Policja zastrzeliła rabusia w Port-au-Prince
Rozboje i grabieże stają się coraz częstsze w stolicy Haiti. Rano w walkę o jedzenie i inne dobra na głównej ulicy handlowej stolicy wdało się około 1000 osób. Ludzie uzbrojeni w noże, młotki i kamienie walczyli o T-shirty, torebki, zabawki i wszystko, co mogli znaleźć w zrujnowanych domach i sklepach - powiedział fotograf agencji Reutera Carlos Barria.
W państwie tym, w którym przestępczość była od dawna problemem, we wtorek doszło do trzęsienia ziemi, w którym zginęło - według różnych danych szacunkowych - od 40 tys. do 200 tysięcy ludzi. Kataklizm pozbawił dachu nad głową ok. 1,5 miliona ludzi. Wielka ich część cierpi z powodu braku wody pitnej i jedzenia, a międzynarodowa pomoc humanitarna jest utrudniona, m.in. z powodu zniszczeń dróg i łączności.
Dzielenie żywności pod nadzorem wojskaTymczasem śmigłowce startujące nieprzerwanie z pokładu amerykańskiego super-lotniskowca USS Carl Vinson dostarczały w sobotę do Port-au-Prince żywność i wodę. Po południu ok. dwudziestu śmigłowców zdołało już wykonać 25 przelotów; w piątek, gdy gigantyczny lotniskowiec dotarł do wybrzeży Haiti, śmigłowce poleciały do Port-au-Prince 15 razy.
Po południu na miejscu oczekiwali żołnierze amerykańskiej 82. dywizji powietrznej, którzy czuwają nad dystrybucją żywności.
Wcześniej, na miejscu zrzutu pierwszych paczek, stadionie piłki nożnej, pojawili się nawet zrozpaczeni ludzie uzbrojeni w maczety. 30 do 50 osób wdało się w bójki - pisze AFP.
W sobotę podczas rozdawania żywności dostarczonej przez organizacje międzynarodowe doszło do niebezpiecznych zamieszek - powiedział AFP pierwszy pilot śmigłowca Seahawk, Mikel Carr, dodając, że "takie sytuacje mogą szybko wymknąć się spod kontroli".
Wojsko USA zdecydowało, że paczki nie będą zrzucane, a ich rozdawanie będzie nadzorowane przez uzbrojonych żołnierzy.
Podczas jednej, dwugodzinnej misji Seahawk dostarcza ok. stu paczek żywnościowych i kartony z wodą pitną, po czym wraca po zaopatrzenie i wykonuje kolejną turę.em, pap