"Mój ojciec nigdy nie był obszczymurkiem"
Córki b. prezydenta nie było we wtorek na rozprawie. Tak doradził jej pełnomocnik Ryszard Rydiger, twierdząc, że nobilitowałoby to stronę przeciwną. O przesłuchanie wnioskował jednak we wtorek pełnomocnik spółki Arcana. Zdaniem reprezentującego spółkę Arcana mecenasa Ryszarda Raźnego nie można pominąć przesłuchania Anny Domińskiej. "To ona musi uzasadnić, dlaczego czuje się pokrzywdzona, skoro dochodzi odszkodowania" - mówił Raźny.
Sąd zgodził się także na przesłuchanie prof. Andrzeja Nowaka (promotora pracy magisterskiej Zyzaka) oraz prof. Tomasza Gąsowskiego, którzy mają się wypowiedzieć, czy zawarte w książce fakty, dokumenty i okoliczności odpowiadają prawdzie oraz czy sposób zbierania informacji i przyjęta przez autora metoda badawcza były rzetelne.
"Zyzak nie chciał obrazić Wałęsy"
Pełnomocnik spółki Arcana mówił przed sądem, że nie było zamiarem Zyzaka obrażenie kogokolwiek. Jak powiedział dziennikarzom, na razie nie widzi potrzeby wezwania przed sąd autora książki, skoro sam Lech Wałęsa nie wytoczył mu procesu.
"To jest bardzo trudna sprawa. Nie tylko dla tego, który wnosi pozew, nie tylko dla mnie jako pełnomocnika strony pozwanej, ale przede wszystkim dla sądu" - ocenił Raźny. Według niego "należy współczuć powódce i należy ją wysłuchać". Zdaniem mec. Raźnego ten proces może się przetoczyć także przez sąd apelacyjny i trafić nawet do Sądu Najwyższego, inaczej niż stało się z pozwem przeciwko wydawcy niespokrewnionego z Wałęsą Ryszarda Rydigera, który sąd we wtorek postanowił oddalić.
Córka Wałęsy: to stek inwektyw i oszczerstw
Według Anny Domińskiej, książka "Lech Wałęsa. Idea i Historia", oparta na obronionej w czerwcu 2008 r. na Uniwersytecie Jagiellońskim pracy magisterskiej Zyzaka, narusza jej uczucia, wyrażające się szacunkiem i miłością do ojca oraz jej poczucie godności osobistej. Zdaniem córki Wałęsy opublikowana przez Arcana biografia polityczna przywódcy Solidarności rozpowszechnia inwektywy i oszczerstwa dotyczące Wałęsy, wnosząc w ten sposób do sfery publicznej kłamliwe informacje na jego temat.
W oświadczeniu zamieszczonym w listopadzie zeszłego roku w internecie powódka zaznaczyła, że domaga się zakazu wydawania i rozpowszechniania książki nie dlatego, że chce kneblowania ust, tłumienia swobodnej dyskusji i wolności badań naukowych, ale dlatego, że chodzi jej o przestrzeganie w demokracji zasad etycznych. "Każdy ma prawo pisać o tym, co go interesuje i prowadzić badania naukowe, ale nie ma prawa obrażać przy tym żadnej z opisywanych osób, na podstawie prywatnych plotek i wymyślonych historii" - stwierdziła Domińska.
Jej zdaniem w takiej formie redakcyjnej książka nie powinna być rozpowszechniana. Według Domińskiej wydawca przy opracowywaniu spornych fragmentów nie zachował staranności i rzetelności.
W uzasadnieniu pozwu Anny Domińskiej Rydiger napisał m.in.: "powódka z całą mocą twierdzi, że jej ojciec nie jest ani nigdy nie był +obszczymurkiem+!!! Zapewnia ona, że jej ojciec nie jest ani nigdy nie był +miałki intelektualnie+, a wręcz przeciwnie, co pokazuje historia!! Z całą mocą wskazuje na prawomocne orzeczenie Sądu Lustracyjnego, podnosząc, że jej ojciec nigdy nie był PRL-owskim agentem SB, TW Bolek czy też jakimkolwiek innym agentem!!!".
Pełny tekst pozwu Ryszard Rydiger opublikował na założonej przez siebie stronie internetowej www.wobronielechawalesy.pl.