Bezdomni Polacy okupują centrum Brukseli
- Są uprzejmi, mówią dzień dobry i zachowują się bardzo spokojnie, ale nie powinno ich tam być. Nie mają gdzie się załatwiać i robią to między zaparkowanymi samochodami. Miasto powinno im postawić toaletę - powiedział zamiatający ulicę mężczyzna. Powiedział, że poza dodatkową pracą, bezdomni nie sprawiają mu żadnych problemów. - Są ludzie, którzy przyjeżdżają do bogatszego świata i widzą, że wcale nie jest tak różowo - dodał.
Na obecność bezdomnych nie skarży się także sprzedawczyni z supermarketu obok. - Czasem przychodzą z drobnymi. Nigdy nie kupują jedzenia, zawsze alkohol. To biedni ludzie, młodzi, którym się nie powiodło... Nie mamy z nimi żadnych problemów, nie ma kradzieży, oni wcale nie przeszkadzają, ale źle, że tam są, nic nie jedzą, nie mają gdzie się umyć - powiedziała.
Policja kilkukrotnie próbowała zlikwidować noclegownię w pasażu. - Mówiłam im - tylko przenosicie problem gdzie indziej! Nie wystarczy ich zabrać, ludziom trzeba godziwej pracy i dachu nad głową - powiedziała sprzedawczyni. Dodała, że niektórzy klienci, robiąc w supermarkecie zakupy, kupują nieco więcej żywności i wychodząc, dają ją bezdomnym z pasażu. Są osoby, które przychodzą regularnie z chlebem czy zupą.
W Brukseli na ulicach widzi się mniej bezdomnych niż w innych zachodnioeuropejskich metropoliach. Władze belgijskich miast na czas trwającej zimy zapewniły dodatkowe miejsca noclegowe dla bezdomnych. Udostępniono m.in. niewykorzystane koszary. Tych bezdomnych, którzy nie chcą się podporządkować rygorom panującym w noclegowniach, w najzimniejsze noce wpuszcza się do niektórych dworców, gdzie mogą skorzystać z ogrzanych pomieszczeń i toalet.
PAP, arb