Sposoby na udaną sesję

Dodano:
fot. WPROST
Sesja. Słowo, którego lepiej nie wypowiadać w obecności stresujących się egzaminami studentów. Ale czy zawsze? Czy rzeczywiście każdy student przejmuje się sesją? I jak ją spędza?
Zasada „3 Z". Zna ją prawie każdy student. Zakuć, zdać, zapomnieć. I prawie każdy tę zasadę wdraża w życie właśnie w czasie sesji. A przynajmniej wdrożyć próbuje. Nie każdemu się to jednak udaje. Niektórzy nie mogą się skupić na tym, co robią. Otwierają książki, wertują je pobieżnie, żeby zawiesić wzrok na tym, co wydaje się najważniejsze. Przeglądają plik notatek, na stolikach bibliotek tylko dokładają kolejne opasłe tomiszcza ksiąg. Próbują zmusić się do nauki, ale często im to nie wychodzi. - Nie mogę usiedzieć 15 minut w jednym miejscu. Wstaję od biurka, spaceruję po bibliotece i przyglądam się ludziom. To odpręża. Potem znowu siadam do książek - mówi Marek z anglistyki. Ilona, studentka III roku prawa UW, twierdzi, że dla niej sesja to czas taki sam jak w ciągu całego roku akademickiego. - I tak non stop muszę się uczyć. Tak jest na prawie. Nie nauczysz się – nie zdajesz. Sesja to formalność. Ja każdą wolną chwilę spędzam nad książką.

Sesja staje się niemalże czasem sacrum. Przeżywanym na nowo, i zawsze inaczej. Martyna, studentka IV roku resocjalizacji pytana, czy sesja może przekształcić się w czas błogiego lenistwa, odpowiada, że to chyba żart. Choć przyznaje, że na IV roku stresuje się coraz mniej: - Muszę powiedzieć, że z perspektywy czasu jakoś spokojniej człowiek podchodzi do sesji. Na I roku było megakucie i stres, no bo to coś nowego, ale teraz człowiek jest świadomy, że są przecież jeszcze poprawki. Dla mnie sesja to po prostu zaliczenie pewnego etapu studiów.

Sesja jest więc stałym „świętem" wpisanym w cykl życia studenta, odnawiającym się i przeżywanym ponownie przynajmniej przez pięć lat. Student w czasie sesji to człowiek zupełnie inny niż zwykle. Rozdrażniony, zestresowany, starający się często w ciągu 2 tygodni zgłębić całą wiedzę tajemną. Czy zawsze? Okazuje się, że nie.

A może buwing?

W ostatnich latach modny staje się buwing (i to nawet w czasie sesji). Mimo że to zjawisko zawdzięcza swą nazwę Bibliotece Uniwersytetu Warszawskiego, z biblioteką jako instytucją naukową ma niewiele wspólnego. Buwing jest niezwykle ciekawą formą rozrywki związaną z poznawaniem nowych ludzi. Studenci udają się do BUW także w sesji, by poznać kogoś nowego, najczęściej płci przeciwnej. Buwing jest więc alternatywną formą podrywu. - Przychodzę do BUW, żeby popatrzeć na ludzi. Czasami uda mi się poznać kogoś ciekawego. Zresztą mogę tu obejrzeć najnowsze trendy mody. I to zwłaszcza w sesji - przekonuje Ania z geografii. Podryw „na książkę" jest podobno bardzo popularny. Oczytany i inteligentny student lub przynajmniej sprawiający takie wrażenie, jest niezwykle pożądany przez płeć przeciwną.

W czasie sesji władze BUW poszły o krok dalej. Nowością jest biblioteka czynna niemalże przez całą dobę - od 9 do 5 rano oraz umieszczenie we wszelkich wolnych miejscach specjalnych poduszek do siedzenia. Studenci chętnie z tego korzystają. Monika mówi: „Mój brat siedział wczoraj w BUW. Wyszedł ostatni. O 5 rano. Wstyd mi za niego, bo ja bym nigdy nie spędziła tyle czasu nad książką.

Z dystansem do sesji

Ale niestety, albo może stety, nie każdy student spędza cały czas sesyjny z głową w księgach. Niektórzy twierdzą, że studia to jedyny czas, kiedy można się wyszaleć, a sesja nie może im tego odebrać. Studentka, która wspominała o swoim bracie uczącym się do 5 rano, opowiada, że ona uczyć się w sesji nie ma zamiaru. - Wolę iść na siłownię z koleżanką. Odprężę się przed egzaminami, a  poza tym jest to dobry sposób na nieuczenie. Jeszcze inna opowiada, że w sesji… wypoczywa. Justyna – studentka polonistyki na UW: „Ja się wyleguję z kotem pod kołdrą tak do 10 mniej więcej. Popijam kawę i jem herbatniki. Potem Facebook albo końcówka Dzień dobry TVN.  Podczas sesji kilka wieczorów uczę się najpóźniej do 2 w nocy. Dłużej się nie zdarzyło. BUW do 5 rano odpada absolutnie.

Sesyjny shopping

Są też i tacy dla których sesja oznacza… większe zakupy. No bo co tu robić z teoretycznie wolnym czasem? Szkoda byłoby przeznaczyć go wyłącznie na wkuwanie. Dlatego też na ulicach większych polskich miast w czasie sesji pojawiają się tłumy studentów. Część jest przyciągana przez promocje, które właśnie w sesji osiągają apogeum. Jeszcze inni uprawiają shopping, by powiększyć zabić czas. Tak właśnie postępuje Justyna: „Nie idę do najbliższego spożywczaka, tylko do lepszego sklepu, jakieś 20 minut w jedną stronę. Później sobie gotuję. Tym sposobem mijają 3 godziny. Potem siadam na chwilę do książek i nagle sobie przypominam, że muszę koniecznie sprawdzić pocztę, bo na pewno ktoś napisał do mnie coś ważnego. Potem oczywiście grono, bo ktoś może wrzucił jakieś info na temat pytań na egzaminie, nie zapominam o gg, bo przecież trzeba się pożalić jaka to jestem biedna, bo się uczę całymi dniami. Później oczywiście muszę obejrzeć wszystkie seriale jakie lecą w TV".

Narty czy książka?

Studenci polonistyki UW na sesję patrzą przez różowe okulary. Mają niewiele egzaminów lub wcale, bo wszystko zależy od tego, jaką specjalizację wybrali. Często okazuje się, że sesję zimową mają wolną, co oznacza dla nich dłuższe ferie, Dopiero w lato siadają do książek, pochłaniają setki wymaganych do egzaminu lektur i ucząc się, myślą jednocześnie o zbliżających się wakacjach. Jacek z III roku uważa, że na polonistyce sesji się nie odczuwa. Student nie myśli wtedy wcale o nauce, a poświęca się bardziej życiu towarzyskiemu. Ma czas na uprawianie sportów, wyjazd na narty, spotkania z przyjaciółmi, imprezy. „Żyć nie umierać". Jego koleżanka zapewnia, że sesję spędzi w Bydgoszczy, ponieważ chce wziąć udział w polskiej lidze Ultimate Frisbee, a potem jedzie „w Alpy, na dechę”. Pytanie o to, co będzie robić dzisiaj, kwituje słowami: „dziś impreza jibbowa FLUOJIB w PKP na Powiślu”.

Dla niektórych sesja jest rozwinięciem skrótu „System Eliminacji Studentów Jest Aktywny", zaś dla innych to czas odpoczynku od codziennych zajęć. Ale zawsze nad studentem wisi groźba oblania egzaminu i zniszczenia marzeń o przebalowaniu 5 lat. Dlatego coś robić trzeba, choć nie zawsze chodzi tu o naukę.

Magdalena Kołakowska

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...