Rzecznik rządu Paweł Graś zapewnił, że koalicja PO-PSL ma się dobrze, nie ma w niej zgrzytów, a kontakt koalicyjny jest stały. Jednak politycy PSL zarzucają koalicjantowi, że - przedstawiając bez konsultacji z ludowcami plan rozwoju i konsolidacji finansów publicznych - przygotował "kolejną niespodziewaną zagrywkę", która - ich zdaniem - jest elementem nadchodzącej kampanii wyborczej.
Graś zapewnił, że w tym tygodniu, być może we wtorek - gdy jest posiedzenie Rady Ministrów - powinno dojść do rozmowy premiera Donalda Tuska z liderem ludowców, wicepremierem Waldemarem Pawlakiem, na której zostaną wyjaśnione wszelkie wątpliwości. Graś podkreślił, że kontakt koalicyjny i kontakt Tusk-Pawlak jest stały i oparty na zaufaniu. Zaznaczył, że w zeszłym tygodniu doszło do spotkania koalicyjnego - w składzie Tusk, Pawlak i szefowie klubów, odbyło się też spotkanie w "cztery oczy" Tuska z Pawlakiem, na którym premier poinformował lidera PSL o swojej decyzji dotyczącej wyborów prezydenckich. - Nie ma zgrzytów w koalicji PO-PSL, to najbardziej stabilna i dobra koalicja w wolnej Polsce. To, że zdarzają się różnice zdań, poglądów, to normalna sprawa, przecież naszą koalicję tworzą dwie partie. Koalicja będzie trwała - bagatelizował sprawę Graś. Dodał, że dla PO i PSL nie ma alternatywy. - Koalicja funkcjonuje dobrze, bo jest oparta na zasadach partnerskich i na szczerości. Jeśli pojawiają się problemy, zrobimy wszystko, żeby te problemy, jak najszybciej zostały usunięte" - zapewnił.
Graś przyznał jednocześnie, że Pawlak ma rację, iż dokument "Plan konsolidacji i rozwoju finansów publicznych" nie jest rządowym dokumentem, a jedynie propozycjami do dyskusji. - Rządowym dokumentem stanie się wówczas, gdy wewnątrz koalicji zostaną uwzględnione jego szczegóły i kiedy zostanie przyjęty przez Radę Ministrów w formie konkretnych ustaw - zaznaczył. Jak dodał, jest spokojny, że plan konsolidacji finansów publicznych - gdy przybierze on formę projektów ustaw - uzyska "bez żadnego problemu" akceptację większości koalicyjnej.
Trochę inaczej na całą sprawę patrzy Eugeniusz Kłopotek z PSL. Choć przyznał, że ludowcy mają "polityczną grubą skórę" to jednak "są poirytowani, że jest kolejna niespodziewana zagrywka PO i premiera". - Czas by było te relacje i wzajemną transmisję poprawić, bo w przeciwnym wypadku coraz częściej może dochodzić do rozbieżności pomiędzy koalicjantami - dodał Kłopotek.
Z kolei zdaniem Janusza Piechocińskiego premier "stara się nadać tok debaty publicznej" i jest to element zbliżającej się kampanii wyborczej. W jego opinii, najlepsze byłoby spotkanie ekspertów ekonomicznych prezydenta, z Narodowego Banku Polskiego, Rady Polityki Pieniężnej z przedstawicielami klubów parlamentarnych, aby "porozmawiać i omówić propozycje premiera".
PAP, arb