Grzywna dla Borys, zatrzymania działaczy ZPB
O wymierzeniu Borys przez sąd w Grodnie ponad miliona białoruskich rubli grzywny (ok. 260 euro) poinformował członek Rady Naczelnej ZPB Andrzej Pisalnik.
Wcześniej na kary 5 dni aresztu skazano szefa Rady Naczelnej Andrzeja Poczobuta, wiceszefa Związku Mieczysława Jaśkiewicza i rzecznika ZPB Igora Bancera, który po wyroku ogłosił głodówkę. Wszystkich skazano za udział w nielegalnym wiecu przed Domem Polskim w Grodnie 10 lutego. Mieli oni wezwania do Grodna na rozprawę w tej sprawie na godzinę 14 czasu polskiego.
Igor Bancer powiedział, że zatrzymano w sumie 40 działaczy ZPB. Wszyscy jechali do Wołożyna na rozprawę w sprawie Domu Polskiego w Iwieńcu, który władze białoruskie chcą przekazać lojalnemu wobec Mińska kierownictwu ZPB ze Stanisławem Siemaszką na czele. Według Bancera była to skoordynowana akcja. "To ewidentna łapanka" - oświadczył.
Także Poczobut nie miał wątpliwości, że celem milicyjnej akcji było uniemożliwienie działaczom dotarcia do Wołożyna na rozprawę, na której władze chcą uprawomocnić decyzję o zabraniu Domu Polskiego działaczom z kręgu Andżeliki Borys.
Również w poniedziałek zatrzymano w Wołożynie lidera opozycyjnej Zjednoczonej Partii Obywatelskiej Białorusi Anatola Labiedźkę, który przyjechał poprzeć dyrektorkę Domu Polskiego w Iwieńcu Teresę Sobol - poinformowała jego partia na swej stronie internetowej.
Andrzej Pisalnik powiedział, że Andżelikę Borys zatrzymano pod Wołożynem.
Poczobut poinformował, że został zatrzymany przez milicję w okolicach miasteczka Iwie, gdy autostopem jechał do Wołożyna, przy czym początkowo mówiono mu, że jest podejrzany o napad rabunkowy. "Jestem oficjalnie podejrzany o dokonanie napadu rabunkowego. Podobno mój wygląd zgadza się z rysopisem sprawcy napadu rabunkowego w Grodnie" - powiedział Poczobut, rozmawiając z, gdy milicjanci zabierali go do radiowozu.
Z kolei Bancer powiedział, że zatrzymano go na ulicy w Grodnie. "Mieczysław Jaśkiewicz został zatrzymany przez drogówkę, gdy próbował wyjechać z Grodna inną drogą. Z Jaśkiewiczem zatrzymano jeszcze czterech działaczy ZPB, ale już ich zwolniono" - dodał.
Tymczasem w Wołożynie odbyła się wstępna rozprawa w sprawie Domu Polskiego w Iwieńcu. "Dzisiaj odbyło się tzw. wstępne posiedzenie, czyli istoty sprawy jeszcze nie rozpatrywano. Sędzia powiedział, że wyznaczy kolejny termin wstępnego posiedzenia. Kodeks dopuszcza taką procedurę" - powiedział z Wołożyna członek Rady Naczelnej ZPB Andrzej Pisalnik.
Jak dodał, na rozprawie adwokat poprosił sąd, żeby spisano jeszcze jeden akt przejęcia mienia w Domu Polskim, bo poprzedni sporządzono pod nieobecność Teresy Sobol. Wniósł też o dopuszczenie świadków obrony.
Przed sądem doszło do incydentu. Zebrało się tam około 30 Polaków, którzy przyjechali z różnych miejscowości, m.in. Grodna, Wołożyna, Iwieńca i Lidy, by wyrazić solidarność z panią Sobol i pokazać, że losy Domu nie są im obojętne.
"Kiedy z sądu wychodzili marionetkowy dyrektor Domu Polskiego Stanisław Buraczewski i przedstawiciel reżimowego Związku Mieczysław Łysy, ludzie zaczęli krzyczeć: +Hańba!+, +Zdrajcy!+ itp. Milicjanci zareagowali bardzo ostro. Wykręcając jej ręce, chwycili redaktor +Głosu znad Niemna (na uchodźstwie)+ panią Irenę Waluś i powlekli ją nogami po śniegu. Została zatrzymana, spisano protokół dotyczący chuligaństwa" - powiedział Pisalnik.
Irenę Waluś już uwolniono - podało Radio Swaboda. Według milicjantów miała obrazić Buraczewskiego.
10 lutego ponad 300 osób wzięło udział w Grodnie w wiecu w obronie Domu Polskiego w Iwieńcu, dwa dni wcześniej zajętego siłą przez białoruską milicję. Dotąd budynek pozostawał w rękach działaczy ZPB, którzy za szefową organizacji uznają Andżelikę Borys. Władze białoruskie uważają, że legalne jest kierownictwo ZPB, na którego czele stoi Stanisław Siemaszko.PAP, im, mm