Sikorski: Ashton potrzebuje naszej pomocy. Ja mogę pomóc na wschodzie
- To jest propozycja, którą ja też baronowej Ashton składałem, która się wykluła jeszcze za prezydencji szwedzkiej, kiedy to szef szwedzkiego resortu spraw zagranicznych Carl Bildt w imieniu prezydencji poprosił mnie o wypełnienie misji UE w Mołdawii - przypomniał Sikorski.
Kolejka ministrów chętnych do pomocy AshtonJak zaznaczył, uważa że ministrowie spraw zagranicznych państw UE mogliby pełnić rolę wysłanników wysokiego przedstawiciela Wspólnoty, ale - podkreślił - musieliby mieć uzgodnione przez UE stanowisko. Wówczas - jego zdaniem - mogliby jeździć do tych regionów, które znają najlepiej i gdzie mają specjalną rolę do odegrania. Oświadczył, że takim regionem, "gdzie Polska widzi swoją wartość dodaną", są kraje biorące udział w programie Partnerstwa Wschodniego. Minister podkreślił, że również miał zaroszenie na spotkanie w Finlandii, ale zdecydował, że nie weźmie w nim udziału. Przypomniał, że w piątek był gospodarzem goszczącego w naszym kraju sekretarza generalnego NATO Andersa Fogha Rasmussena. - Tym razem nie było tak jak w Cordobie zwiedzania winnicy, ani zabytków, tylko były przejażdżki kuligiem z reniferami, było to spotkanie z żonami, z dziećmi, były zimowe, śnieżne skutery, były przejażdżki zaprzęgiem psów haski - ironizował Sikorski. Podkreślił, że uczestniczył już w kilkudziesięciu takich spotkaniach i - jak zaznaczył - wie, które są ważne, na których musi być osobiście, a na których może go reprezentować wiceminister lub ambasador.
Opozycja mocno krytykowała nieobecność szefa MSZ na niedawnym nieformalnym spotkaniu ministrów spraw zagranicznych UE w Cordobie. W tym czasie Sikorski wraz z drugim kandydatem w prawyborach prezydenckich w PO, Bronisławem Komorowskim, był gościem zorganizowanego w Katowicach zjazdu stowarzyszenia Młodzi Demokraci.PAP, arb