„Pojednanie w Katyniu tylko bez Kaczyńskich”

Dodano:
Fot. Wprost
Przyjazne gesty wykonywane pod adresem Polski przez władze rosyjskie w związku ze sprawą katyńską nie byłyby możliwe, gdyby premierem był Jarosław Kaczyński, a Lech Kaczyński miałby duże szanse na zwycięstwo w wyborach prezydenckich – uważa prof. Tomasz Nałęcz. Również wiceprzewodniczący PO Andrzej Halicki podkreśla, że wspólny udział premierów Polski i Rosji – Donalda Tuska i Władimira Putina w uroczystościach katyńskich to efekt zmian w stylu uprawiania polityki zagranicznej przez Polskę. - Nie zmieniliśmy kierunku uprawiania polityki, ale zmieniliśmy styl – podkreśla Halicki.
7 kwietnia premier Władimir Putin jako pierwszy w historii rosyjski przywódca weźmie udział w uroczystościach upamiętniających polskich oficerów zamordowanych w Katyniu przez NKWD. Prasa zapowiada również, że Rosjanie udostępnią Polakom nieujawnione dotychczas dokumenty związane ze zbrodnią – w tym m.in. tzw. listę białoruską, której zdobycie – zdaniem prof. Wojciecha Roszkowskiego – umożliwi Polsce poznanie wszystkich nazwisk ofiar zamordowanych w Katyniu. Z takiego przebiegu zdarzeń cieszy się prezes Federacji Rodzin Katyńskich Andrzej Skąpski. – Łączymy duże nadzieje z tym wydarzeniem. Optymizmem napawa fakt, że w przeddzień uroczystości władze rosyjskie zdecydowały się na emisję filmu „Katyń" Andrzeja Wajdy w kanale Kultura skierowanym do rosyjskiej inteligencji. To pokazuje zmianę stosunku Rosjan do sprawy katyńskiej – podkreśla prezes Skąpski.

Jastrząb Kaczyński i gołąb Tusk

Dlaczego Rosjanie właśnie teraz zdecydowali się na szereg gestów pod adresem Polski zmierzających do wzięcia na siebie odpowiedzialności za katyńską zbrodnię? Zdaniem prof. Nałęcza to efekt rozsądnej polityki zagranicznej prowadzonej przez PO, która odeszła od konfrontacji na rzecz dyskusji z Rosjanami. Znaczenie ma mieć również fakt, że w związku ze zbliżającymi się wyborami prezydenckimi, Rosjanie przestają postrzegać antyrosyjskie fobie prezydenta Lecha Kaczyńskiego jako problem w relacjach polsko-rosyjskich. – Bracia Kaczyńscy prowadzili politykę ostrej konfrontacji z Rosją, co musiało wywoływać ostre reakcje z drugiej strony. Jeśli naszą politykę prowadzą jastrzębie, to druga strona nie wyśle przeciw nim gołębi, ale jeszcze większe jastrzębie – obrazowo opisuje profesor. Dziś natomiast, zdaniem Nałęcza, zbieramy żniwo rozsądnej polityki premiera Donald Tuska. – To wprawdzie na pewno nie jest koniec zatargów z Rosją, ale zapowiedź poprawy relacji. Moim zdaniem Rosjanie chcą by Katyń stał się wreszcie kwestią historyczną a nie narzędziem współczesnej polityki.

Z diagnozą prof. Nałęcza zgadza się Andrzej Halicki, choć poseł PO nie chce przesądzać jakie znaczenie dla relacji polsko-rosyjskich ma fakt iż kadencja Lecha Kaczyńskiego na stanowisku prezydenta dobiega końca. – Ważne jest to, że polska polityka zagraniczna bardzo się zmieniła pod względem stylu jej uprawiania. Obecnie prowadzimy politykę rozwagi, zamiast polityki konfrontacji i zamykania. Trudno było dyskutować z Rosjanami, kiedy na wstępie dyskusji podkreślaliśmy, że ich nie lubimy – zauważa poseł.

Ostrożnie  z Rosjanami

Nieco bardziej sceptyczny wobec intencji Rosjan jest prof. Wojciech Roszkowski, który zauważa, że w przeddzień uroczystości w Katyniu w prasie pojawiła się treść odpowiedzi jaką prokuratura rosyjska udzieliła Europejskiemu Trybunałowi Sprawiedliwości w Strasburgu. Na skargę skierowaną do ETS przez rodziny katyńskie odnośnie odmowy prowadzenia śledztwa w sprawie mordu, które miałoby doprowadzić do rehabilitacji polskich oficerów w świetle rosyjskiego prawa prokuratura odpowiedziała, że "władze Federacji Rosyjskiej nie miały obowiązku przeprowadzenia śledztwa w związku z katyńskimi zdarzeniami, które miały miejsce w 1940 roku". W siedemnastostronicowym dokumencie ani razu nie użyto wyrażenia „mord", ani „zbrodnia”. Zdaniem Roszkowskiego to pismo jest dowodem nieczystości rosyjskich intencji. – To dobrze, że Putin pojawi się w Katyniu, ale mam wrażenie, że Rosja gra z nami w dobrego i złego ubeka. Władze Polski powinny wymagać od Rosji konsekwencji i zażądać ustosunkowania się przez władze rosyjskie do stanowiska zaprezentowanego przez prokuraturę. – Jeśli zaprotestujemy przeciwko stanowisku rosyjskiej prokuratury wówczas, wobec pojednawczych gestów Putina znów wyjdziemy na rusofobów. Dlatego władze rosyjskie powinny same jak najszybciej odnieść się do tego pisma skierowanego do Strasburga.

Wizyta Putina to za mało

Z kolei eurodeputowany PiS Paweł Kowal podkreśla, że w Katyniu przełomu nie będzie. Jego zdaniem jednak ostatnie gesty Rosjan wskazują, że normalizacja polsko-rosyjskich stosunków będzie możliwa „nie za 200 lat, ale być może jeszcze za życia obecnego pokolenia". – Pamiętajmy jednak, że polskie postulaty w sprawie Katynia nie dotyczą wizyt rosyjskiego premiera w miejscu kaźni, ale kwestii związanych z właściwą pamięcią o ofiarach zbrodni i ich rehabilitacją w świetle rosyjskiego prawa – podkreśla Kowal. Pytany o postawę prokuratury rosyjskiej wobec skargi rodzin katyńskich do ETS Kowal podkreśla, że jest to efekt ścierania się różnych ośrodków władzy w łonie rosyjskiego państwa. – W krajach niedemokratycznych różnice polityczne nie ujawniają się w trakcie wyborów, ale właśnie w takich sytuacjach. Widać, że nie wszyscy przedstawiciele rosyjskich władz chcą się przyznać do odpowiedzialności za zbrodnię – mówi eurodeputowany.


Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...