PiS: polityka Sikorskiego to bierność. SLD: to smutna polityka dryfowania
Sikorski: po raz pierwszy Europa się na nas wzoruje
Pozory zamiast sukcesów
Zdaniem szefowej klubu PiS, polska dyplomacja od momentu powstania koalicyjnego rządu PO-PSL robi zbyt mało, by poprawić pozycję naszego kraju na scenie międzynarodowej. W ocenie Gęsickiej, rząd Donalda Tuska nie wykorzystuje szans na umacnianie bezpieczeństwa i przyspieszenie rozwoju gospodarczego, cywilizacyjnego i materialnego. - Zasada dominacji wizerunku nad meritum w krajowej polityce rządu przenosi się także na politykę zagraniczną - podkreśliła. Nawiązując do relacji Polski z Rosją i Niemcami zwróciła uwagę, że obecny rząd wyciszył negatywne emocje. Jednak - jak mówiła - w stosunkach z zachodnim sąsiadem, wbrew oficjalnym zapewnieniom o najlepszych od lat stosunkach, lista spraw spornych pozostaje niezmiennie ta sama od lat. Gęsicka podkreśliła, że należą do nich np. sprawa gazociągu Nord Stream, roszczeń majątkowych, interpretacji wydarzeń historycznych.
Niewielkie rezultaty - według szefowej klubu PiS - przyniósł styl polityki Sikorskiego wobec Rosji. - Symbolem nowych stosunków z Rosją były perypetie ministra, któremu w sierpniu 2009 r. uniemożliwiono zwiedzenie Kremla - mówiła. Jak dodała, nie została rozwiązana kwestia embarga na polski mięso do Rosji. Obecnie tylko 9 polskich zakładów posiada rosyjskie certyfikaty pozwalające na eksport produktów do Rosji. - Zgodnie z nowym stylem, MSZ nie robi z tego żadnego problemu - podkreśliła posłanka. Gęsicka krytycznie odniosła się do obchodów 70. rocznicy zbrodni katyńskiej. Jak zauważyła, poza symboliką samego spotkania premierów Polski i Rosji, nie padło słowo "zbrodnia", nie pojawiła się prośba o wybaczenie, ani deklaracja udostępnienia archiwów.
Białoruska klapa
Szefowa klubu PiS negatywnie odniosła się też do stylu polskiej dyplomacji prowadzonej wobec władz Białorusi, określając go "miękkim". To - jak mówiła - zaowocowało zmasowanym atakiem władz białoruskich na prawo organizowania się mniejszości polskiej na Białorusi. - Polityka zagraniczna to nie kolekcjonowanie fotografii z dziwnymi postaciami europejskiej polityki. To m.in. odpowiedzialność za tych Białorusinów i Polaków, którzy są prześladowani - podkreśliła.
Mówiąc o relacjach ze Stanami Zjednoczonymi zwróciła uwagę m.in. na kwestię tarczy antyrakietowej. Podkreśliła, że faktycznie rezygnacja z budowy tarczy w Polsce była wynikiem decyzji Amerykanów, ale - jej zdaniem - pomogło temu zwlekanie z ratyfikacją tej umowy w Polsce. Krytycznie odniosła się również do działań polskiego rządu w sprawie wiz dla Polaków chcących wyjechać do USA. Jej zdaniem, nie zrobiono nic by tę sytuację zmienić.
Posłanka skrytykowała też polską politykę wobec Unii Europejskiej stwierdzając, że jest ona pasywna i odtwórcza. Jej zdaniem brakuje polskich inicjatyw w zakresie m.in. gospodarki, energetyki, a także aktywności na forum unijnym. - Polska polityka wobec UE polega na rezygnacji z aktywnej obrony polskiego interesu, minimalistycznym trzymaniu się głównego nurtu europejskiego realizowanego przez duże państwa, dla których pierwszym jest ich własny interes, drugim interes Unii jako całości, a interes Polski pozostaje w dalszej kolejności, o ile w ogóle jest brany pod uwagę - powiedziała.
Europa przede wszystkimZ kolei wiceszefowa sejmowej komisji spraw zagranicznych Jolanta Szymanek-Deresz z Lewicy stwierdziła, że Polska ma szansę być jednym z najważniejszych krajów UE. Posłanka przypomniała, że już za niecałe dwa lata Polska będzie miała zaszczyt i możliwość sprawowania przewodnictwa w UE. Jak dodała, Europa potrzebuje kraju, który na nowo nakreśli długofalowe plany dla starego kontynentu, który dzisiaj nie ma korzystnej, także dla Polski, wizji rozwoju. Według niej, sprzyjająca dla Polski nie jest też strategia rozwoju UE do roku 2020, ponieważ wymienione tam inwestycje w badania naukowe, w postęp techniczny nie są obszarem, gdzie Polska stworzyła "dostateczną bazę i będzie zdolna absorbować środki unijne".
Posłanka Lewicy zaproponowała więc, by Polska i MSZ przyjęły hasło "Po pierwsze Europa - Europa pod naszym przewodnictwem". Jak przekonywała, Polska ma szansę zostania "jednym z najważniejszych krajów UE", ma też olbrzymią możliwość realizowania misji "Silna Polska w silnej Europie". Szymanek-Deresz apelowała przy tym, by skończyć z "nieudanymi i nietrafionymi inicjatywami". W tym kontekście wymieniła m.in. hasło "Nicea albo śmierć" i pomysł pierwiastkowej metody przeliczania głosów w Radzie UE. "Niewypałem" nazwała z kolei próbę startu Sikorskiego na stanowisko sekretarza generalnego NATO.
Oceniła również, że strategią polskiej polityki zagranicznej obecnie jest "smutna polityka dryfowania, przypominająca jedną z wypraw Thora Heyerdahla". - Ale warto pamiętać, że dryfowanie zakończyło się dla Kon-Tiki wylądowaniem na rafie koralowej - zaznaczyła. - W sprawie przyszłości Europy nie czas na dryfowanie i pozorną aktywność. Polska winna inicjować rzeczowe rozmowy na temat przyszłości Europy choćby z minister spraw zagranicznych UE Catherine Ashton - przekonywała.
Reformujmy UE
Posłanka Lewicy opowiedziała się również za tym, żeby Polska brała czynny udział w reformie ustroju Unii. - Integracja nie kończy się na Traktacie z Lizbony. Cała Unia stoi przed pytaniem co dalej - czy Europa powinna iść w głąb czy wszerz. Czy powinniśmy zacieśniać współpracę między krajami UE, czy też walczyć o to, żeby do naszej wspólnoty zaprosić jak najwięcej nowych krajów. Jako lewica nie widzimy żadnej sprzeczności między tymi dwoma procesami. Jesteśmy za otwarciem UE i przyjęciem do jej grona, nie tylko Chorwacji, czy Ukrainy, ale także innych, również odmiennych kulturowo państw - zadeklarowała. Według niej, Polska powinna zaprezentować też Unii Europejskiej kierunek działania wobec Białorusi i Wschodu. - Czas skończyć z doraźnością, przypadkowością w naszej polityce zagranicznej - zaznaczyła wiceszefowa SLD.
Posłanka Lewicy skrytykowała Sikorskiego za nieobecność na spotkaniu szefów MSZ Unii na początku marca w Cordobie. - Nie powinniśmy byli przedkładać prawyborów w PO nad szczyty organizowane w ramach prezydencji hiszpańskiej - powiedziała. Przypomniała również, że wśród 27 stanowisk dyrektorów generalnych komisarzy UE żadnego Polaka. - Czy zatem nie liczymy się w Brukseli, czy nie za starannie o to zabiegaliśmy? - pytała.
PAP, arb