Sportowcy i działacze żegnają Piotra Nurowskiego

Dodano:
Łzy i niedowierzanie towarzyszyły sportowcom, działaczom, politykom zebranym w Centrum Olimpijskim, by pożegnać tragicznie zmarłego w katastrofie lotniczej pod Smoleńskiem prezesa Polskiego Komitetu Olimpijskiego Piotra Nurowskiego. W Centrum Olimpijskim zebrały się dziesiątki osób - byli i obecni zawodnicy, działacze sportowi, politycy, aktorzy.
- Nie wierzę, że Piotra nie ma. To, co się stało, jest ogromną stratą dla polskiego sportu, ruchu olimpijskiego w kraju i na świecie. Odszedł od nas przyjaciel, wybitny działacz, organizator. Mogliśmy zawsze spotkać się z jego pomocą we wszystkim, o co się do niego zwracaliśmy. To jest niewiarygodne i niemożliwe, że będziemy musieli działać bez niego, sami. Trudno o słowa - mówił ze łzami w oczach pełniący obowiązki prezesa PKOl Andrzej Kraśnicki.

- Zastanawiałem się jakimi słowami Ciebie pożegnać - powiedział były minister sportu i turystyki Mirosław Drzewiecki. - Mówi się, że nie ma ludzi niezastąpionych, ale w Twoim wypadku, tej pustki nic nie wypełni. Gdy odeszła od nas Kamila Skolimowska powiedziałem, że odchodzimy wtedy, gdy już lepsi nie możemy być. Żałuję, że byłeś taki dobry i Pan Bóg zabrał Cię z tego świata. Żegnaj Piotrze i spoczywaj w olimpijskim pokoju.

Irena Szewińska, siedmiokrotna medalistka olimpijska pamięta Nurowskiego jeszcze jako prezesa PZLA. Była wówczas zawodniczką i odnosiła swoje największe sukcesy. Potem ich drogi zeszły się znowu w PKOl-u oraz MKOl-u. - Trudno mi mówić o Piotrze w czasie przeszłym. Był cały czas pełen życia, planów na przyszłość. Ból serce ściska i nie można zebrać myśli. Bliski zawodnikom, ich sprawom, człowiek bardzo otwarty, pełen chęci działania. Gdy usłyszałam o całej tragedii, cały czas miałam nadzieję, że ktoś jest jeszcze żywy, kogoś uratują. Teraz wszyscy jesteśmy w szoku, dopiero z czasem będziemy sobie coraz bardziej zdawali sprawę z tego co się wydarzyło - podkreśliła Szewińska.

Łez nie kryła także Otylia Jędrzejczak. Trzykrotna medalistka olimpijska z Aten Nurowskiego będzie wspominać nie tylko jako prezesa PKOl-u, ale przede wszystkim otwartego i zawsze skorego do pomocy człowieka. - To nie był prezes, to był przyjaciel sportu i zawodników. Mogliśmy bez względu na porę i dzień do niego przyjść. Drzwi były zawsze otwarte, o wszystkim można było porozmawiać - zaznaczyła. Sama, gdy zastanawiała się w tym roku, czy kontynuować karierę, nie zawahała się do niego zapukać. - Zapewnił mnie, że będzie stał za każdą moją decyzją i mnie wspierał. Myślał o sportowcach nie tylko pod względem medali olimpijskich, ale także o tym, co się z nami stanie po zakończeniu kariery. Będzie nam go potwornie brakowało - dodała.

PAP, arb
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...