Pawlak: czy Komorowski chce wysiedlać powodzian?

Dodano:
Wicepremier, minister gospodarki Waldemar Pawlak uważa, że jest zbyt wcześnie na przedstawianie projektów ustaw dotyczących ograniczenia wydawania zezwoleń na budowę na terenach zalewowych i uproszczenia wykupu gruntów pod inwestycje hydrologiczne. Pawlak sceptycznie odniósł się też do możliwości wprowadzenia stanu klęski żywiołowej. Zaznaczył, że wprowadzenie takiego stanu nie upraszcza żadnych procedur, nie przybywa też dzięki niemu środków.
- Po pierwsze dzisiaj mamy taki czas, kiedy trzeba przede wszystkim prowadzić działania ratownicze. Na oceny i działania długookresowe przyjdzie jeszcze czas, albo można powiedzieć: był czas. W tej chwili bardzo ważne jest, żebyśmy zadbali o to, żeby było jak najmniej strat - powiedział Pawlak. Jego zdaniem teraz wszystkie środki i wysiłki powinny być skierowane z jednej strony na zabezpieczenie terenów, obiektów i ludzi dotkniętych przez żywioł, a z drugiej na przywrócenie normalnego funkcjonowania przedsiębiorstw i całej infrastruktury.

Pawlak ocenił, że lepiej poczekać na zakończenie tych działań i dopiero później przygotować rozwiązania o charakterze kompleksowym. Jak podkreślił, w pierwszej kolejności potrzebne jest planowanie działań na wypadek zagrożeń, zapobieganie powodzi, a w konsekwencji przebudowywanie - tam gdzie to jest konieczne - infrastruktury ochronnej. Jego zdaniem wyciągając wnioski z poprzednich klęsk żywiołowych należałoby doprowadzić do takiego stanu prawnego, żeby np. w przypadku powodzi szybciej były uruchamiane środki na odbudowę i pomoc.

Wicepremier mówił, że propozycja zakazu budowania na terenach zalewowych jest o tyle niekompletna, bo nie przewiduje tego, że tam są już domy. - Więc co będzie teraz, pan marszałek chciał wysiedlenia robić? Myślę, że trzeba z pewnym wyczuciem podchodzić do tej sytuacji, bo ci ludzie, którzy mieszkają na terenach zalewowych, zostali zalani i teraz dodatkowo usłyszą, że będą mieli zakaz zamieszkiwania na tych terenach - wskazywał szef PSL.

Pawlak mówił też, że w przypadku np. budowy wałów problemem jest to, że rzeka i jej najbliższe okolice mają wielu dysponentów. - Kto inny jest właścicielem koryta rzeki, kto inny łąk, które są między wałami, a rzeką, kto inny jest właścicielem i dysponentem wałów i jeszcze żeby było nie tak prosto, to na jednym odcinku jest jedna instytucja, na innym jest następna i tak dalej - zwracał uwagę wicepremier. Jego zdaniem ten przykład dobitnie pokazuje, że dopiero po powodzi należy przygotować kompleksowe rozwiązania, które np. ustanowią jednego zarządcę rzeki i jej otoczenia. - Co z tego, że na długości 10 km wał przeciwpowodziowy utrzymuje wodę, a potem jest jakiś kawałek infrastruktury, który nie był konserwowany i remontowany i nagle się okazuje, że wszystko szlag trafi - powiedział.

PAP, arb

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...