Ks. Popiełuszko nie miał w sobie nic z agitatora ani bohatera

Dodano:
"Ksiądz i męczennik, prorok Europy" - tak katolicki włoski dziennik "Avvenire" pisze w sobotę o księdzu Jerzym Popiełuszce w przeddzień jego beatyfikacji w Warszawie.

Autorem wspomnienia o księdzu Popiełuszce jest Luigi Geninazzi, który opowiada między innymi o spotkaniu z kapelanem "Solidarności" przed kościołem świętego Stanisława Kostki latem 1984 roku.

"Bardzo szczupła postać w za dużej sutannie, twarz nastolatka z zapadniętymi policzkami. Powiedział mi kilka słów, że nie ma żadnego zamiaru udzielić wywiadu, o jaki go poprosiłem: +Jestem tylko biednym księdzem, nie mam nic do powiedzenia+" - pisze Geninazzi.

Dodaje: "Próbowałem nalegać, +Księże Jerzy, chciałbym tylko wiedzieć, co ksiądz myśli+. On przerwał mi żartobliwym tonem: +To niech pan przyjdzie na mszę, kiedy wygłaszam kazanie+. +Ale ja już byłem wiele razy+. +Dobrze. Niech pan dalej przychodzi+".

Włoski publicysta, piszący o Polsce od blisko 30 lat, podkreśla, że przez rzecznika ówczesnego rządu Jerzego Urbana ksiądz Jerzy nazywany był "fanatykiem, Savonarolą antykomunizmu, typowym przykładem walczącego klerykalizmu". Ale byli też i tacy, którzy uważali go za "nieustraszonego przeciwnika reżimu, bojownika o wolność" - przypomina autor.

"Lecz Popiełuszko nie miał nic w sobie z agitatora politycznego, przypominał o prawdzie chrześcijańskiej i wewnętrznej wolności wraz z szacunkiem dla własnego sumienia i wielkiej tradycji patriotycznej Polski" - pisze Luigi Geninazzi.

I zaznacza: "Nie był na pewno bohaterem, odczuwał często niepokój i zmęczenie".

"Nauczył się pokonywać pokusę nienawiści i gwałtownego buntu przeciwko niesprawiedliwości i starał się głosić to świadectwo przede wszystkim swoim życiem bardziej niż swymi wystąpieniami" - przypomina publicysta kładąc nacisk na ewangeliczne motto księdza Jerzego: "Zło dobrem zwyciężaj".

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...