Liberałowie przejmą władzę w Holandii?
VVD według sondaży może zdobyć 36 miejsc w 150-osobowym parlamencie. Drugie miejsce (29 mandatów) może zająć Partia Pracy, a rządzący przez ostatnie osiem lat Apel Chrześcijańsko-Demokratyczny premiera Balkenende - trzecie (24 miejsca wobec 41 w obecnym parlamencie). Aby mieć przewagę, koalicja musi dysponować łącznie co najmniej 76 miejscami w parlamencie. - Będzie trudno utworzyć rząd złożony z trzech lub czterech partii, gdyż wtedy trzeba tworzyć koalicję od prawa do lewa i byłbym zdziwiony, gdyby trwało to jedynie dwa miesiące - powiedział analityk holenderskiej sceny politycznej Maurice de Hond.
Rząd musi jednak szybko powstać, aby przedstawić w parlamencie we wrześniu propozycję budżetu na przyszły rok. Szef VVD zapowiedział, że jeśli wygra, utworzy gabinet przed 1 lipca. W debacie przedwyborczej dominowały sprawy gospodarcze wywołane kryzysem w strefie euro. Politycy nawoływali do zwiększenia cięć w wydatkach, aby utrzymać założony na ten rok deficyt budżetowy w wysokości 6,3 procent PKB. Rutte, 43-letni były menedżer koncernu Unilever, chce cięcia wydatków budżetowych, mniejszego liczebnie rządu, obniżki o połowę składki Holandii do UE i ograniczenia świadczeń dla imigrantów.
Analitycy zastanawiają się, czy antyimigrancka Partia na rzecz Wolności (PVV) Geerta Wildersa, która w wyborach w listopadzie 2006 zdobyła dziewięć miejsc w parlamencie, podwoi liczbę głosówi i wejdzie do koalicyjnego rządu. PVV, która - jak sama twierdzi - prowadzi "krucjatę przeciwko islamizacji Holandii", wygrała marcowe wybory lokalne w dwóch miastach, jedynych, w których brała udział - w Almere w pobliżu Amsterdamu i w Hadze. Jednak inne partie utworzyły tam bez niej koalicję, co według analityków może powtórzyć się w wyborach powszechnych.
PAP, arb