"Kirgistan nie interesuje się bezpieczeństwem swoich obywateli"
Według naocznych świadków, na których powołuje się AI, uzbrojone grupy młodych ludzi podających się za Kirgizów plądrują domy i sklepy w dzielnicach Osz zamieszkałych przez Uzbeków i strzelają do mieszkańców. Doniesienia niezależnej agencji Fergana.ru oceniają liczbę zabitych na 500 a rannych na 2 tys., w większości poważnie. Władze podały, że zginęło 77 osób, a ponad 1 tys. zostało rannych.
Amnesty wskazuje, iż przedstawiciele lokalnych sił bezpieczeństwa mieli powiedzieć, że nie są zdolne zapanować nad sytuacją i nie są w stanie ochronić ludności cywilnej. Siły bezpieczeństwa zostały liczbowo przytłoczone przez zbrojne gangi, które przechwyciły ich pojazdy opancerzone. Zajścia przeniosły się z Osz do Jalal-Abad i inne okoliczne miasta oraz wsie, gdzie ogłoszono stan wyjątkowy.
Do wybuchu przemocy doszło w czwartek. Starcia młodzieżowych gangów kirgiskich i uzbeckich przekształciły się w zamieszki na dużą skalę, podpalenia, plądrowanie domów i sklepów oraz ataki na Uzbeków w Osz. Południowy Kirgistan jest zamieszkały przez mniejszość uzbecką stanowiącą ok. 14,5 proc. z 5,5 mln ludności kraju. Jest także polityczną bazą obalonego w kwietniu br. prezydenta Kirgistanu Kurmanbeka Bakijewa. Tymczasowy rząd na czele z Rozą Otunbajewą zapowiedział, że pozostanie u władzy do 4 października, gdy mają zostać rozpisane wybory.
Władze kirgiskie i niezależni obserwatorzy winią za zajścia zwolenników Bakijewa i przestępcze gangi, motywu zajść dopatrując się w chęci zdestabilizowania sytuacji politycznej w kraju w przededniu referendum konstytucyjnego rozpisanego na 27 czerwca.PAP, arb