Cameron przeprasza Irlandczyków za krwawą niedzielę
Oficjalnym powodem skierowania spadochroniarzy były doniesienia o tym, że na demonstracji doszło do strzelaniny. Raport przyznaje, iż mogło dojść do jakichś strzałów, ale nie mogą one stanowić uzasadnienia dla działań sił bezpieczeństwa. - Żaden ze spadochroniarzy nie otworzył ognia w reakcji na atak wymierzony w niego, ani w reakcji na groźbę takiego ataku. Użyciu broni nie towarzyszyło żadne ostrzeżenie - wskazał Cameron. - Demonstranci nie stwarzali zagrożenia dla sił bezpieczeństwa - dodał.
Równocześnie premier zaznaczył, iż spiskowe teorie o tym, iż masakra była z góry zaplanowana i że rząd usiłował ją zatuszować nie znalazły potwierdzenia w raporcie. Zwrócił też uwagę na okoliczności, w których doszło do masakry, w tym na działania republikańskich grup paramilitarnych wzbraniających policji i siłom bezpieczeństwa wstępu do jednej trzeciej miasta. Cameron przypomniał, że w zamieszkach i rozruchach w 1972 roku zginęło w Irlandii Północnej 500 osób, a sytuacja pod względem bezpieczeństwa raptownie się pogarszała.
Raport sędziego Saville'a, będący wynikiem dwunastoletnich prac trybunału dochodzeniowego ustanowionego przez rząd Tony'ego Blaira, w pierwszej kolejności udostępniono rodzinom rannych i zabitych w ratuszu w Derry. Trybunał powołano w czasie prac nad tzw. porozumieniami wielkopiątkowymi, które utorowały drogę procesowi pokojowemu w Irlandii Północnej. Zakończyły one okres niepokojów w prowincji, trwający od 1969 do 1994 roku.
Wiec w Derry 28 lat temu zorganizowano w celu zaprotestowania przeciwko nieprzestrzeganiu przez ówczesny unionistyczny rząd prowincji oraz rząd w Londynie praw obywatelskich katolików w Irlandii Północnej. Katolicy byli dyskryminowani m.in. w miejscu pracy, przy rozdziale mieszkań i przez policję. Czuli się też upośledzeni politycznie.
PAP, arb