Kaczyński: w Polsce nie powinno być wojny
Dodano:
W Polsce nie powinno być wojny. Nawet wielcy ludzie się mylą - stwierdził Jarosław Kaczyński w nawiązaniu do słów Andrzeja Wajdy, który mówił, że Polsce grozi wojna domowa. Kandydat PiS na prezydenta zaznaczył, jeśli to nie on wygra wybory, Polsce będzie groził monopol władzy, co nie służy demokracji.
Kaczyński na ostatnim wiecu wyborczym przed I turą wyborów prezydenckich powiedział, że "pewien wybitny człowiek, wielki artysta" powiedział, że w Polsce ma być wojna. Prezes PiS nawiązał w ten sposób do słów reżysera Andrzeja Wajdy, który na jednym z przedwyborczych spotkań kandydata PO Bronisława Komorowskiego ocenił, że Polsce grozi wojna domowa. "Nie, proszę państwa, w Polsce nie powinno być wojny. Nawet wielcy ludzie się mylą" - zaznaczył Kaczyński.
Wystąpienie kandydata PiS było wielokrotnie przerywane okrzykiem: "Zwyciężymy". "Tak, proszę państwa, powinniśmy zwyciężyć po to, aby Polska za 10 lat mogła mówić o swoim wielkim sukcesie" - mówił prezes PiS. Wyliczał elementy tego sukcesu - by Polacy pracowali w Polsce, by młode rodziny otrzymywały mieszkania, by pensje były przynajmniej podobne do tych na zachód od naszych granic.
Moja ręka wyciągnięta, choć często odtrącana
Kandydat PiS na prezydenta mówił w Gdańsku, że wszyscy Polacy mają prawo liczyć na to, że państwo polskie podejmie i rozwiąże te wielkie problemy społeczne, z którymi pojedyncze osoby nie są w stanie sobie poradzić. Jak podkreślał, trzeba zbudować służbę zdrowia z prawdziwego zdarzenia, autostrady, zająć się problematyką mieszkaniową.
Prezes PiS przekonywał, że musimy rozpocząć w Polsce coś zupełnie nowego - potrzebny jest nowy początek, potrzebna jest nowa Solidarność XXI wieku. "Solidarność, która będzie wyrastała całkowicie z tych korzeni, które tkwią w roku 1980, ale jednocześnie będzie odpowiadała na tę wielką potrzebę rozwoju, wzrostu, która musi być zaspokojona, jeżeli mamy w naszym kraju żyć naprawdę szczęśliwie" - mówił Kaczyński. Jeżeli - jak zaznaczył - tu mamy szukać pracy, jeśli Polacy mają wracać z emigracji.
"Będę prezydentem, który to wie i który uczyni wszystko, by właśnie ten model był w Polsce realizowany, począwszy od zmiany polskiego życia publicznego" - podkreślił kandydat PiS. Przypominał sukcesy swojego rządu w dziedzinie gospodarki. Ale do tego - jak mówił - potrzebne jest prowadzenie polityki w interesie całego narodu, a nie poszczególnych grup.
"Ja wierzę, że ludzie, którzy dziś są na politycznej scenie, przyjmą ten punkt widzenia. Wierzę i chcę wierzyć. Wyciągam do nich dłoń i chociaż na razie jest ona często odtrącana i słyszymy słowa, które nie powinny padać, ta ręka jest ciągle wyciągnięta" - podkreślił J.Kaczyński.
Wystąpienie kandydata PiS było wielokrotnie przerywane okrzykiem: "Zwyciężymy". "Tak, proszę państwa, powinniśmy zwyciężyć po to, aby Polska za 10 lat mogła mówić o swoim wielkim sukcesie" - mówił prezes PiS. Wyliczał elementy tego sukcesu - by Polacy pracowali w Polsce, by młode rodziny otrzymywały mieszkania, by pensje były przynajmniej podobne do tych na zachód od naszych granic.
Moja ręka wyciągnięta, choć często odtrącana
Kandydat PiS na prezydenta mówił w Gdańsku, że wszyscy Polacy mają prawo liczyć na to, że państwo polskie podejmie i rozwiąże te wielkie problemy społeczne, z którymi pojedyncze osoby nie są w stanie sobie poradzić. Jak podkreślał, trzeba zbudować służbę zdrowia z prawdziwego zdarzenia, autostrady, zająć się problematyką mieszkaniową.
Prezes PiS przekonywał, że musimy rozpocząć w Polsce coś zupełnie nowego - potrzebny jest nowy początek, potrzebna jest nowa Solidarność XXI wieku. "Solidarność, która będzie wyrastała całkowicie z tych korzeni, które tkwią w roku 1980, ale jednocześnie będzie odpowiadała na tę wielką potrzebę rozwoju, wzrostu, która musi być zaspokojona, jeżeli mamy w naszym kraju żyć naprawdę szczęśliwie" - mówił Kaczyński. Jeżeli - jak zaznaczył - tu mamy szukać pracy, jeśli Polacy mają wracać z emigracji.
"Będę prezydentem, który to wie i który uczyni wszystko, by właśnie ten model był w Polsce realizowany, począwszy od zmiany polskiego życia publicznego" - podkreślił kandydat PiS. Przypominał sukcesy swojego rządu w dziedzinie gospodarki. Ale do tego - jak mówił - potrzebne jest prowadzenie polityki w interesie całego narodu, a nie poszczególnych grup.
"Ja wierzę, że ludzie, którzy dziś są na politycznej scenie, przyjmą ten punkt widzenia. Wierzę i chcę wierzyć. Wyciągam do nich dłoń i chociaż na razie jest ona często odtrącana i słyszymy słowa, które nie powinny padać, ta ręka jest ciągle wyciągnięta" - podkreślił J.Kaczyński.
PAP, im