Kampania buraczana, czyli nasz zbiorczy ranking wyborczy
Najważniejszym wydarzeniem naszym zdaniem było to, że mimo przewidywań wszystkich politycznych przeciwników PiS Jarosławowi Kaczyńskiemu w czasie kampanii jednak nie puściły nerwy – dzięki czemu prezes PiS dokonał najbardziej niezwykłej zmiany wizerunkowej w dwudziestoletniej historii III RP. Drugie znaczące wydarzenie jest również związane z Jarosławem Kaczyńskim, który 21 czerwca, niczym Joanna Szczepkowska, ogłosił w Polsce koniec postkomunizmu.
Wśród przegranych na pierwszym miejscu znaleźliśmy się my wszyscy, czyli wyborcy, ponieważ w czasie kampanii prezydenckiej nie dowiedzieliśmy się zbyt wiele ani o programach kandydatów, ani o ich pomyśle na Polskę. Gdyby nie to, że przed II turą Kaczyński i Komorowski zaczęli przerzucać się obietnicami wyborczymi – nie wiedzielibyśmy prawdopodobnie nic o tym, co zamierzają zrobić, gdy już zasiądą pod żyrandolem w pałacu prezydenckim. Przegrani są również, naszym zdaniem, Zbigniew Ziobro i Jacek Kurski którzy z PiS-owskiego olimpu trafili nagle na polityczny margines.
Największe niespodzianki? Przede wszystkim sondażowa wpadka przed I turą wyborów – okazało się, że gdyby niektóre media zamiast płacić duże pieniądze za przygotowanie sondaży po prostu rzuciły monetą mogłyby być bliżej prawdziwego wyniku wyborów. Pomyłka o 10 procent wykracza dość znacznie poza granice błędu statystycznego. Niespodzianką było także odkrycie polskiej Carli Bruni – jednak w odróżnieniu od swojej francuskiej odpowiedniczki Małgorzata Napieralska nie zasiądzie w pałacu prezydenckim.
Wybraliśmy również pięć najważniejszych gadżetów kampanii. Pierwsze miejsce bezapelacyjnie zajęła płyta z filmem „Solidarni 2010" dołączana do „Rzeczpospolitej”, która była dowodem na solidarność autorów filmu z redaktorami Semką i Wildsteinem. Drugi rekwizyt odegrał również duże znaczenie w czasie kampanii wyborczej – to strzelba Komorowskiego, z której musiał on zrezygnować, by liczyć na głosy miłośników zwierząt.
Na deser wybraliśmy najgłupsze wyborcze wypowiedzi. Pierwsze miejsce w tej niechlubnej klasyfikacji przypadło Bronisławowi Komorowskiemu, który przyjmując szalik od premiera Donalda Tuska zdołał jednym zdaniem zrazić do siebie mieszkańców Krakowa i Poznania. Drugie miejsce zajął Jarosław Kaczyński, który nagle zdał sobie sprawę, że Józef Oleksy nie jest postkomunistą, ale „lewicowym działaczem średniego pokolenia".
Kto jeszcze znalazł się w naszym zestawieniu? Cały ranking dostępny jest tutaj.