Prezydent z Afganistanu
Jak utrzymuje Tarpley, odkrycie złóż ma być nie tylko pretekstem do pozostania w Afganistanie na dłużej - to także skalkulowana na chłodno strategia wyborcza dowódcy wojsk amerykańskich w Afganistanie Davida Petraeusa. Wiele wskazuje na to, że Republikanie wystawią go jako swojego kandydata w kolejnych wyborach prezydenckich. Generał Petraeus miałby mocną kartę przetargową w postaci porzucanego na pastwę talibów bogactwa, które zostało okupione krwią wielu amerykańskich żołnierzy. Każdy Republikanin pomyśli sobie: „Zaraz, zaraz, to po dekadzie wojny mamy tak po prostu zniknąć? Oddać Afgańczykom złoża warte trylion dolarów? Mało im, że odsunęliśmy Talibów od władzy? Coś nam się chyba należy!". Taki argument pozwoliłby zapewne wygrać Republikanom wybory w zawiedzionym rządami Obamy kraju.
Gdyby Petraeus wygrał nie byłby pierwszym generałem, któremu udało się osiągnąć polityczny szczyt w Ameryce. Daleko mu jednak do klasy męża stanu, jakim był generał Dwight Eisenhower. Neokonserwatyzm dowódcy wojsk amerykańskich w Afganistanie – zdaniem liberałów − skłania raczej do porównań z feldmarszałkiem von Hindenburgiem. A rządy tego ostatniego w Niemczech doprowadziły do dojścia Hitlera do władzy.