Kwiatkowski: odczytaliśmy z czarnych skrzynek więcej niż Rosjanie
Dodano:
Polskim specjalistom z Instytutu Ekspertyz Sądowych w Krakowie, którzy robią odczyty na zlecenie prokuratury, udało się odczytać większą ilość zapisów nagrań niż stronie rosyjskiej. Stenogramy zostaną więc uzupełnione. A to z pewnością ułatwi pracę naszym śledczym i rzuci dodatkowe światło na okoliczności tej tragedii - mówi o kulisach śledztwa w sprawie katastrofy smoleńskiej minister sprawiedliwości Krzysztof Kwiatkowski w rozmowie z Grażyną Zawadką z "Rzeczpospolitej".
Dlaczego Rosjanie mieli większe problemy z odczytem? - Kiedy pytałem o tę kwestię polskich ekspertów, usłyszałem, że każde kolejne odsłuchanie nagrania, szczególnie przez nową grupę osób, zawsze daje możliwość uzyskania kolejnych odczytów. Pamiętajmy, jak działa czarna skrzynka. Na jednej ścieżce dźwiękowej nagrywają się głosy z kokpitu, ale też tzw. szum tła. W tym przypadku wiemy, że drzwi od kabiny pilotów były otwarte i nagrywały się także głosy z zewnątrz. To również powoduje trudności z odczytem - tłumaczy Kwiatkowski. - Jak każdy obywatel oczekiwałbym jak najszybszego postępu tego śledztwa, a potem wniosków końcowych - dodaje minister, ale zaznacza, że ufa w tej sprawie polskiej prokuraturze.
- Po katastrofie w Smoleńsku przyjrzałem się umowom wiążącym oba kraje i okazało się, że współpraca prawna między Polską a Rosją była zaniedbana przez wiele lat. Umowa regulująca te kwestie pochodzi z połowy lat 90. Zawiera długotrwałe procedury, przez co śledztwo w sprawie katastrofy może trwać dłużej, niżbyśmy oczekiwali. Dlatego zaprosiłem do Polski ministra sprawiedliwości Federacji Rosyjskiej Aleksandra Konowałowa. W czerwcu był u nas z oficjalną wizytą, dodajmy – pierwszą od 15 lat. Podpisaliśmy memorandum o współpracy prawnej obu ministerstw i, co najważniejsze, przekazałem mu wówczas dwa projekty umów międzynarodowych dotyczących współpracy prawnej. Teraz zostałem zaproszony do Rosji przez ministra Konowałowa. Będziemy negocjować kształt umów - mówi o swoich najbliższych planach Kwiatkowski. - Pierwsza to umowa o współpracy w sprawach karnych, wzorowana na umowach, które mamy z krajami Unii Europejskiej, a które przewidują intensywną i w wielu sprawach zautomatyzowaną współpracę, co powoduje też, że będzie ona dużo szybsza. Druga to porozumienie o decentralizacji obrotu prawnego w sprawach cywilnych. Żałuję, że musieliśmy czekać aż 15 lat na rozpoczęcie negocjacji w tej sprawie - wyjaśnia. - Prawo nie działa wstecz, dlatego wynegocjowanych przeze mnie umów nie będzie można zastosować do m.in. smoleńskiego śledztwa - dodaje.
- Po katastrofie w Smoleńsku przyjrzałem się umowom wiążącym oba kraje i okazało się, że współpraca prawna między Polską a Rosją była zaniedbana przez wiele lat. Umowa regulująca te kwestie pochodzi z połowy lat 90. Zawiera długotrwałe procedury, przez co śledztwo w sprawie katastrofy może trwać dłużej, niżbyśmy oczekiwali. Dlatego zaprosiłem do Polski ministra sprawiedliwości Federacji Rosyjskiej Aleksandra Konowałowa. W czerwcu był u nas z oficjalną wizytą, dodajmy – pierwszą od 15 lat. Podpisaliśmy memorandum o współpracy prawnej obu ministerstw i, co najważniejsze, przekazałem mu wówczas dwa projekty umów międzynarodowych dotyczących współpracy prawnej. Teraz zostałem zaproszony do Rosji przez ministra Konowałowa. Będziemy negocjować kształt umów - mówi o swoich najbliższych planach Kwiatkowski. - Pierwsza to umowa o współpracy w sprawach karnych, wzorowana na umowach, które mamy z krajami Unii Europejskiej, a które przewidują intensywną i w wielu sprawach zautomatyzowaną współpracę, co powoduje też, że będzie ona dużo szybsza. Druga to porozumienie o decentralizacji obrotu prawnego w sprawach cywilnych. Żałuję, że musieliśmy czekać aż 15 lat na rozpoczęcie negocjacji w tej sprawie - wyjaśnia. - Prawo nie działa wstecz, dlatego wynegocjowanych przeze mnie umów nie będzie można zastosować do m.in. smoleńskiego śledztwa - dodaje.
Pytany o ewentualne roszczenia rodzin ofiar odnośnie odszkodowań Kwiatkowski zwraca uwagę, że rodziny te są w różnej sytuacji finansowej. - W przypadku oficerów BOR czy załogi samolotu często zginął jedyny żywiciel rodziny. A niektóre rodziny ofiar są w lepszej sytuacji finansowej. Dlatego nie możemy mówić o jednym rozwiązaniu dla wszystkich - wyjaśnia. - Katastrofa smoleńska będzie zawsze symbolem ogromnej tragedii, ale musimy zrobić wszystko, żeby miała ona jak najmniejsze konsekwencje, w tym materialne, stąd decyzja o rządowej pomocy finansowej dla rodzin ofiar - dodaje.
arb, "Rzeczpospolita"