PO wciąż nie porozumiało się z SLD w sprawie ustawy medialnej
Sceptyczna wobec poprawek Lewicy jest Małgorzata Kidawa-Błońska z PO. - Jest próba porozumienia i znalezienia większości dla tej ustawy - powiedziała. Za "nierealny" uznała jednak postulat Lewicy, by z projektu usunąć zapis o trzech przedstawicielach ministrów (finansów, skarbu i kultury) w radach nadzorczych TVP i Polskiego Radia. - Według mnie wyprowadzenie ministra kultury i finansów obala całą konstrukcję ustawy - powiedziała posłanka PO. Zdaniem Kidawy-Błońskiej jedyna poprawka, o której można dyskutować to propozycja, by zarządy w mediach publicznych nie mogły być odwoływane na wniosek walnego zgromadzenia czyli ministra skarbu. Jak dodała w sprawie ustawy medialnej rozmowy muszą prowadzić szefowie obu klubów i partii.
Poseł Janusz Piechociński z PSL uważa, że przesunięcie głosowań medialnych jest oznaką bardzo niskiego poziomu zaufania w Sejmie. Jego zdaniem SLD obawia się powtórki sytuacji sprzed roku, kiedy również próbowano znowelizować prawo medialne. Przygotowana wówczas wspólnie przez PO, PSL i SLD wbrew stanowisku Lewicy została w ostatniej chwili zmodyfikowana przez przyjęcie senackich poprawek. Wbrew wcześniejszym uzgodnieniom z SLD w ustawie zlikwidowano zapis gwarantujący w budżecie państwa minimalną kwotę na utrzymanie mediów publicznych. Platforma po naradach z premierem zdecydowała się jednak nie wprowadzać takiego minimum. W efekcie SLD poparł prezydenckie weto do ustawy.
Przygotowana przez PO nowelizacja ustaw: o radiofonii i telewizji oraz abonamentowej zakłada zmianę zasad wyłaniania władz w mediach publicznych. Jej bezpośrednią konsekwencją będzie wybór nowych rad nadzorczych i zarządów w TVP i Polskim Radiu. Rady nadzorcze TVP i Polskiego Radia tak, jak dotąd miałyby być wybierane przez KRRiT, ale nie w zaciszu gabinetu, lecz po przeprowadzeniu jawnego i otwartego konkursu. Z konkursu pochodziłoby czterech członków rad nadzorczych, pozostali trzej byliby wskazywani przez ministrów: skarbu, kultury i finansów. Członkowie rad nadzorczych nie byliby, tak jak dotąd, nieodwoływalni w trakcie kadencji. Odwołać mógłby ich organ powołujący, czyli KRRiT lub właściwy minister.
PAP, arb