Infekcja duszy narodowej
Edward Mizikowski jest tu codziennie. Skrupulatnie zapisuje w notesiku pytania przechodniów, którzy jego zdaniem są krzyżowi niechętni, a niektórych nawet fotografuje. Zrobił zdjęcie młodemu mężczyźnie, który głośno powiedział, że ustawiony tuż pod katastrofie pod Smoleńskiem symbol należałoby przenieść w inne miejsce. – Prowokator od Palikota, wstręciuch jeden. Wstydu nie ma – gorączkował się Mizikowski. – Nie może uszanować miejsca męczeństwa – zgadza się z nim starsza pani z siwym kokiem. – Jakie miejsce? A czy oni tu zginęli?– pyta prowokacyjnie chłopak. – No, proszę
mi powiedzieć, gdzie spadł prezydencki samolot? Bo ja myślałem, że pod Smoleńskiem – prowokuje. Kobieta w średnim wieku, która zbiera podpisy pod wnioskiem o pozostawienie krzyża na miejscu, wywraca oczami ze zgrozą. – O mój
Boże, ty się, dziecko, lecz u psychiatry. Idź stąd, nie denerwuj nas – radzi.
Więcej w poniedziałkowym wydaniu tygodnika "Wprost".